Andrzejowi Dudzie nie układa się kampania prezydencka ostatnimi dniami, złapał kichę, powietrze mu schodzi. Sztab wyborczy kuleje nie tylko na jedną nogę. Wczoraj ujrzał świało dzienne nowy spot wyborczy, w którym Duda uznał się za przyjaciela w trosce Zbigniewa Religi. Albo Mastalerek, albo Bielan jako pacjenci in spe zapomnieli, że Religa w kampanii wyborczej 2005 roku poparł Donalda Tuska.
Dzisiaj kolejna wpadka wizerunkowa Dudy, który o ujawnionych nowych odczytach czarnych skrzynek tupolewa uważa, że "te informacje uderzają przede wszystkim w rodziny tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem".
Widocznie Dudzie nie dał do przeczytania swojego raportu Antoni Macierewicz, który zwykle uderza "w rodziny" smoleńskie dokładnie w dniu rocznicy. W kampanii Dudy słychać fałsz, a nie troskę. Jakikolwiek moment ujawnenia odczytu czarnych skrzynek tupolewa jest niewygodny, bo to rocznica, miesięcznica, taka i siaka kampania wyborcza.
Gorzej: z tych zapisów przebija to, co dla prawników bedzie trudne do podciągnięcia pod paragrafy, aby oskarżyć, zwłaszcza że nie żyje dysponent lotu. Dla ludzi, którzy nie nie dostają bielma z powodu emocji politycznych, staje się jasne, iż winien rozbicia samolotu pod Smoleńskiem jest prezydent Lech Kaczyński, który "musiał" patriotycznie w Katyniu rozpocząć kampanię wyborczą.
I to jego jakoby testament chce realizować Duda. Przed Dudą widzę katastrofę wyborczą, bo chyba elektorat nie postawi na tego, który tak jawnie podpisuje się pod winowajcą. Duda - wcześniej nikomu nie znany - sporo ma za paznokciami, sporo dźwiga bagażu win. Bagażowy win, przeładunkowy katastrof (SKOK, Smoleńsk).
Więcej >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz