poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Kościół jako partia opozycyjna krytykuje prezydenta Komorowskiego


Rzecznik największej partii opozycyjnej ks. Józef Kloch skrytykował prezydenta Bronisława Komorowskiego za podpisanie ratyfikowanej przez Sejm tzw. Konwencji antyprzemocowej. Zrobił to jednak w stylu przegranego: mleko się rozlało, witaj genderze we wszystkich progach domów.

Napisałem, iż Kościół to największa partia opozycyjna. Nie! To największa partia, która jest jednocześnie w opozycji i w rządzie. Kościół rządzi, a w opozycji bywa czasami, gdy wartości humanistyczne są wartościowsze od chrześcijańskich, gdy tradycja jest wąsko pojmowana i nie chce wpuścić gender do domu.

Największa partia użyła całego arsenału środków retorycznych, aby gendera nie wpuścić, ależ się nawyzywała, ks. Dariusz Oko nawet dorównał Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo ten ostatni choć o komunizmie lubi pogwarzyć, to raczej o faszyzmie milczy. Ks. Oko nie miał takich oporów.

Rzecznik partii Kościół twierdzi, że konwencja nic nie wnosi do prawa. Więc dlaczego pyszczy? Pojawia się nowy argument, iż "gdzie Konwencja działa, tam poziom przemocy jest większy".

Tego nie jest w stanie pojąć żaden umysł. Ale Konwencja rozszerza pojęcie przemocy i definiuje jego źródła. Nazwanie przemocy - to denerwuje partię Kościół. Jednym ze źródeł przemocy jest tradycja i konserwująca ja religia.

Partia Kościół ma się unowocześniać? A jak? Przez wgląd prawa w jej wewnętrzną przemoc. Albowiem kler, jako znani powszechnie demokraci boją się komunizmu i faszyzmu. A w imieniu rzeczywistej zmiany cywilizacyjnej gender zada pytanie: jaką płcią kulturową jest ksiądz? Żyje w celibacie, a mimo to się rozmnaża. Nie mówiąc o takim szczególe jak symboliczna przemoc w zawodzie ksiądz, gdzie płci nadobnej nie dopuszcza się do koryta, przepraszam: ołtarza. Taki lapsus, jak abp Józef Michalik.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz