wtorek, 16 sierpnia 2016

Idzie czarne, pisowskie, kler z brzytwą


Wywiad z Kazimierzem Kutzem publikowany w "Newsweeku" jest bardzo smutny, a wręcz przygnębiający. Jego wymowa może odebrać chęć do czegokolwek.

Ale by wydobyć się z dna, trzeba po tym dnie przejść się, aby ocenić, dlaczego zeszliśmy na dno. Na tym dnie znalazła się Polska, staliśmy się krajem, którego "nie ma za co dziś kochać".

Mówi to artysta, wrażliwiec, szczególnie naznaczony Polską. A artyści to sejsmografy czułości, oni pierwsi otrzymują znaki, co jest z nami nie tak, ze względów swojej wrażliwości i wiedzy.

Kutz ocenia, że tak łatwo PiS-u się nie przepędzi, że politycy tej partii umiłowali dno i będą je pielęgnować w narodzie, swój elektorat osadzać najniżej, bo taka ciemnota jest łatwa do sterowania, do zamulania.

Antoni Macierewicz będzie uprawiał "patriotyzm cmentarny", a Jarosław Kaczyński żywił się własnymi kompleksami, bojaźnią do świata i szerzył swoją wilkość wśród mniejszych od siebie, krasnalstwo ogrodowe.

Polska pod PiS-em stanie się zaściankiem, który będzie walczył z obcymi i będziemy zajmować się tylko swoimi problemami, własną kurduplowatością.

No i Kościół, który miał względne sukcesy w historii, dzisiaj odcina tylko kupony i pilnuje swojej niebieskiej synekury obietnic po śmierci.

Idzie przede wszystkim narodowy terror. Tak widzi Kutz, czarno widzi, lecz ten wybitny artysta zawsze tryskał optymizmem. Dzisiaj widzi czarno.

Idzie czarne, pisowskie, kler z brzytwą, jak ks. Jacek Międlar.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz