poniedziałek, 7 listopada 2016

Kaczyński: będzie trudno. Za kaczyzm zapłacimy


Kończą się pieniądze w budżecie, więc Jarosław Kaczyński kazał wstrzymać obietnice pisowskie, populizm kaczystowski.

Nie będzie nowej dostawy Omamów, przyjdzie twarda rzeczywistość. I nie dopadnie ona PiS, bo wg klasyki; "PiS sam się wyżywi".

Dopadnie ona zwykłych Polaków. Deficyt budżetowy jest najwyższy po 1989 roku, założenia budżetowe dotyczące wzrostu gospodarczego są zbyt optymistyczne. Inwestycje siadły, nie są spożytkowane środki unijne, bo musi być do nich dołożony wkład własny.

Mateusz Morawiecki oszukuje publiczność w kwestii księgowania przychodów i rozchodów, już kombinuje, jak wyłączyć z rozliczenia budżetu środki na wojsko, na zbrojenie.

Najprawdopodobniej pod koniec przyszłego roku wszczęta zostanie przez Komisję Europejską procedura nadmiernego deficytu. Jeżeli rząd się jej nie podporządkuje, bo już żadnych zobowiązań międzynarodowych nie wypełnia, spadną polskie ratingi, podrożeją kredyty i zacznie się wydalanie Polski ze struktur unijnych i zachodnich.

Taki smród sobie sprawiliśmy, a wydala go PiS. Kaczyński powiedział do swojej politycznej czerni, że "przyszły rok będzie dla nas trudny".

To jest powiedziane delikatne. Za populizm, za bezprawie, za kaczyzm, drogo zapłacimy.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz