Dziwny poseł PiS Mariusz Błaszczak niewiele rozumie z komunikatów innych polityków. Dlaczego ktoś taki jest posłem? Musi wiedzieć tylko jego prezes.
Inaczej tego nie można wytłumaczyć. Otworzy Błaszczak usta, wypadają z nich "srebrne myśli", jakby ktoś osła zdzielił między uszy. Daj mu w uszy, usłyszysz: dzyń, dzyń.
Ten przypadek tak ma. Znane są inne przypadki, dostanie w uszy - robi bobki pod siebie, klocki, albo nawet krowie placki. Błaszczak wydala "srebrne myśli", które nadają się tylko, jako "bobki" do konkursów medialnych "Srebrnych Ust".
Otóż ten bobkowy poseł z PiS rzekł, iż Tusk wpadł we własne sidła.
Zdrowo się pokićkało w umyśle Błaszczaka. Mamy czas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, coś tam Błaszczak, jak na bobka z PiS słyszał o polskich wybitnych sportowcach olimpijskich.
W głowie musi mu się chromolić i to zdrowo, jak to u inteligentnego inaczej. Sidła, w które miał wpaść Tusk, to pewnie miało być Sidło.
Janusz Sidło. Nasz wybitny oszczepnik. Rzucał oszczepem i pewnie ten sprzęt sportowy trafił w Błaszczaka. Dlatego takie pieprzy nieprzytomności i chodzi, jak trafiony, trzaśnięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz