niedziela, 29 lipca 2012

O, qu! Być księdzem dzieciatym

"Newsweek" nie przestaje mieszać w polskim bagienku, w którym deklaracje rozmijają się całkowicie z praktyką. Na czele tej nieprzystawalności jest polski Kościół, a szczególnie powszechnie nie przestrzegany w jego "łonie" celibat.

W najnowszym numerze tygodnika ukaże się materiał dziennikarzy o pewnych księżach. Jeden pochodzi z niewielkiej parafii, został niedawno z Kościoła usunięty dlatego, że przyznał się do swoich synów.

Ksiądz był zdziwiony, "dlaczego ja", a nie inni, którzy też posiadają konkubiny i dzieci. Sam sobie zresztą odpowiada, bo inni księża do tego się nie przyznają. A jak kłamią, Kościół nie ma kłopotów, bo wówczas dla hierarchów tej instytucji nie ma nieślubnych dzieci pasterzy.

Inny - najważniejszy - kłopot owego relegowanego z Kościoła księdza jest, iż nic nie potrafi. W ciągu 26 lat posługi niczego się nie nauczył. Potrafi tylko być księdzem.

O, qu! Być księdzem.

Z kolei inny ksiądz Wieńczysław Ł. ma czteroletnią córkę, która niedawno znalazła się w domu dziecka.Nie odwiedził ją, też do niej się jakby nie przyznaje, choć wiedzę o ojcostwie księdza ma biskup. Ale go nie wydalił, pochwalił za "postawę" dzielności: zakłamanie.

Ten ksiądz nie ma wyrzutów sumienia. Wiernie służy Kościołowi i Bogu. Zasłania się przy tym, że inni księża w parafii mają dzieci.

Kościół ma kłopot, lecz nie z sutanną, ale z rozporkiem. Celibat to rozporkowe kłopoty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz