PO niebezpiecznie zbliża się do PiS. Może dojść do tego, że zderzą się czołami te dwie partie. Wybuchy już są, ale mogą być głośniejsze i groźniejsze dla naszego życia publicznego.
In vitro, ustawa o zgromadzeniach, a obecnie projekty ustawy o związkach partnerskich - poszły do kosza.
Tak jest! Platforma i partia Kaczyńskiego dostają histerii, gdy trzeba się zająć społecznie ważnymi sprawami, jak w tym ostatnim wypadku. Ludzie pozostający w związkach partnerskich - nie tylko pary jednopłciowe - są prawnie dyskryminowane, są gorsi od pozostałych.
Platforma deklarowała liberalizm i co z niego zostało? Zabiega o względy Kościoła. Ścigają się z PiS, kto łatwiej hierarchom kościelnym wlezie w cztery litery.
Jak tak dalej pójdzie, niewiele odróżni PO od PiS. Zaklepać multipleks cyfrowy do o. Rydzyka, zgodzić się, że Putin dokonał zamachu pod Smoleńskiem. Będą dwie bliźniacze partie - POPiS. Jedna konserwa PO i PiS, do której otwieracz ma Kościół.
Tak się porobiło w kraju. O, qu!
Tylko lewica głosowała za czytaniem projektów ustaw o związkach partnerskich. PO z nielicznymi wyjątkami (coś około 25) zgodnym chórem powiedziało, jak PiS: Nie.
Pod Sejmem demonstrowała organizacja "Miłość nie wyklucza". Na guzik to się zdało. Nasze sejmowe zakute pały są impregnowane na ludzkie potrzeby. Doi państwo Kościół, doją i oni w przeróżnych agencjach - Elewarr (PSL), agendy wdrażania projektów unijnych (PO) - PiS czeka, aby też rżnąć podatnika, bo finansowanie z budżetu państwa to dla nich mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz