sobota, 28 lipca 2012
Tomasz Lis o lemingach
W najnowszym "Newsweeku" ukaże się materiał Tomasz Lisa o lemingach. Termin ten powołali już dawno temu prawicowcy, stawał się zapomniany. Tygodnik z błędem ortograficznym w tytule niedawno przypomniał sobie o lemingach - sezon ogórkowy - przypisując lemingom bezideowość, wygodnictwo i nie głosowanie na PiS, sympatyzowanie z PO i lewicą. Lemingi wg prawicy popełniają samobójstwa.
Słusznie Lis dochodzi do wniosku, że to ci, którzy skonstruowali ideę leminga z takimi, a nie innymi cechami, sami są tymi lemingami. A na dokładkę wykazują się lenistwem. Wystarczy kliknąć na Wikipedię, aby tam wyczytać, że lemingi nie mają skłonności samobójczych.
Dla prawicy jednak nie liczy się, jak rzeczywiście jest. Ważne, jak oni sądzą i nie wdają się w polemikę.
Lemingi pracują w korporacji, mają kredyty, smartfony i aspiracje. Jedzą sushi, a na dokładkę biegają, prowadzą sportowy tryb życia. Wg prawicy te cechy są niepatriotyczne, bo patriota jak Kaczyński nie ma konta w banku, zajada się kotletem mielonym w panierce rydzykowej, a zamiast fałd mięśniowych na brzuchu - ma kałdun.
Prawica, która takie bzdury produkuje, uważa się za dziedziców warszawskiej inteligencji. Mieszkają w starych kamienicach, a w ich domach panują same tradycje powstańcze.
Prawda jest taka, że najczęściej publicyści prawicowi mają korzenie włościańskie, urodzili się daleko od stolicy i jak na nuworyszów przystało, nie mieszkają w budynkach z liszajem czasu, ale w apartamentowcach.
Prawica musi tworzyć mity o swoich wrogach, są one najczęściej opisami ich cech charakteru, które do wydumanych lemingów (czyli ich) pasują, jak ulał.
Mają to czarno na czarnym po swoim guru, Kaczyńskim.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz