czwartek, 26 lipca 2012

O, qu! Następny skorumpowany polityk

Czy w Polsce jeszcze możliwa jest polityka? Takie wątpliwości pojawiają się na przykład przy ministrze rolnictwa. W niesławie odszedł Marek Sawicki, który zasłużył na łatkę nepotyzmu. W gruncie rzeczy dokonywał korupcji. Na chwilę resort przeszedł we władanie premiera. Donald Tusk ma inne sprawy na głowie, niż umartwianie się szczegółowo jeszcze jedną działką. Pomysł z ministrem spoza układu PSL był całkiem sensowny, ale nierealny.

PSL nie odda rolnictwa, gdyż pozostałaby ta partia goła i wesoła. Z kolei Tusk musiałby poświęcić rządzenie tylko na czyszczenie agencji rolnych i wszelkich przybudówek z nepotyzmu, kumoterstwa i korupcji.

PSL przedstawiło kandydata, który miał być czysty, nieuwikłany w żadne układy, a przy tym fachowcem nie od parady. Takim miał być Stanisław Kalemba. Ledwie nazwisko zaistniało w przestrzeni publicznej, dziennikarze dotarli do jego nepotyzmu. Kalemba usadowił syna w Agencji Rynku Rolnego. Potomek przyszłego ministra na garnuszku państwa. Pogrzebią żurnaliści dalej, okaże się, że całe rodzina Kalemby tkwi w strukturach państwa i doi Polskę. Wiadomo, chłopi. Jedną z ich codziennych czynności jest dojenie.

Siatka powiązań polityków PSL w strukturach spółek państwowych jest tak skomplikowana, iż tylko należy się jej miano: pajęczyna. Naczelny pająk to Waldemar Pawlak. Jak rządzić? Jak tych polityków z PSL wydalić z polityki? Wiemy jednak, że nie będą oni, będą inni.

Czy w Polsce jest możliwa normalna polityka bez uwikłań, zależności stołków, bez dojenia państwa? Nie. Co zatem mają zrobić ci nieliczni, którzy potrafią rządzić, a przynajmniej im się chce sprawować misję dla własnego narodu? Jak ma zachować się elektorat? My, wyborcy.

Przecież nie możemy odebrać polityki politykom. A może jednak. Zabrać im zabawki i pognać do prawdziwej roboty. Jak w każdej dziedzinie, w polityce nie ma próżni. Przyjdą inni, którzy mianują się politykami. Słusznym się wydaje twierdzenie: polityka jest brudna. A może to nasze życie jest brudne, zatraciło wartości w praktyce? A dobro i inne duperele występują na papierze, w podręcznikach etyki?

Z afery taśmowej PSL płynie jakaś nauka. Ludzie zobaczyli uwikłanie tych, którzy pichcą zarządzanie państwem, tworzą przepisy, prawo. Nie zajrzeliśmy jednak do kuchni politycznej, bo prawdopodobnie byłoby jeszcze fatalniej. Nie moglibyśmy otworzyć telewizora, gdyż brałoby nas na wymioty.

A może spójrzmy tak: politycy to my. Jesteśmy tacy sami, wszak to nasi przedstawiciele. O, qu! To tacy jesteśmy niemoralni, działamy w ramach nepotyzmu, nieobce jest nam kumoterstwo, korupcja?

Tak. O, qu! To się porobiło. Jedyną receptą, aby takie afery z taśmami PSL zdarzały się, jak najmniej, jest przejrzystość struktur państwa, transparentność podejmowania decyzji. Nie pytajmy polityków, czy na to się godzą? Spytajmy siebie: godzimy się, aby patrzono nam na ręce? Wszak politycy to my, podobni do nas, jak dwie krople wody.
                                  Stanisław Kalemba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz