poniedziałek, 11 listopada 2013

Marsz Barbarzyńców tak musiało się skończyć


Nietrudno było przewidzieć to, co się stało w Święto Niepodległości podczas marszu, który nie powinien być nazywany tak, jaką miał oficjalną nazwę. To Marsz Kiboli, Faszystów w Kominiarkach, Artura Zawiszy, Roberta Winnickiego, etc.

Sporą zasługą w przebiegu marszu miał ten, którego nie było, a znaleźć go można dzisiaj w Krakowie. Wczoraj kwestionował niepodległość Polski i maszerował do prawdy smoleńskiej tudzież dla pomnika brata zamiast księcia Pepi.

Wczoraj młodzież pisowska obrała sobie Plac Zbawiciela za miejsce, gdzie za dużo było kolorów tęczy LGBT. Dzisiaj tęcza spłonęła.

Partia Kaczyńskiego jest awangardą, która wskazuje cele, a amunicji używają narodowcy, przed którymi niby dał dyla do Krakowa.

To jest ta sama gra na osłabienie demokratycznych władz, instytucji w kraju, aby sięgnąć po władzę, o której się marzy, że będzie leżała na ulicy.

PiS i Kaczyński uprawiają politykę ulicy, a Ruch Narodowy jest barbarzyńcą tejże ulicy. Co może władza? Osądzić? Zdelegalizować?

Ależ to mało. I możliwe, że już niemożliwe. Obrońców znajdą na prawicy, która jest silniejsza niż nam się wydaje. Każde osłabienie Polski i demokracji jest na rękę maszerujących wczoraj i barbarzyńców dzisiaj. Teraz władza musi okazać mądrość, surową i z wizją. Czy ją na to stać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz