poniedziałek, 17 listopada 2014

Macierewicza czeka gęba pełna roboty


Można sobie wyobrazić, jak przez kampanię wyborów samorządowych nacierpiał się Antoni Macierewicz. Buźki nie otwierał, zresztą jak podobna mu emocjonalnie białogłowa Krystyna Pawłowicz.

Marcin Maksjan z prokuratury wojskowej kilka dni temu wypowiadał się o ukochanej brzozie pancernej, a wiceprezes PiS nie mógł zająć stanowiska. W brzozie znaleziono fragmenty metalu pochodzące najpradopodobniej z lewego skrzydła tupolewa. A Macierewicz gębę musiał trzymać na kłódkę.

Aż się prosi, żeby odezwać się, że prawdopodobieństwo to nie pewność. Milczenie w kampanii samorządowej to dla Macierewicza meczarnie, tortury, Guantamano. Co ja piszę, przeciez mamy własne miejsce tortur, to Stare Kiejkuty.

Maciej Lasek na Twitterze nawet kpił, że brzoza musiała zostać ostrzelana z tupolewa, dlatego znaleziono w niej metal z samolotu. Ależ ten Lasek odważny, schował się zza węgłem kampanii wyborczej i mierzył do Macierewicza.

Lecz już się skończyła kampania, znamy wyniki exit polls, które nie muszą zgadzać się z wynikami PKW. Na wieczorze wyborczym Antoni Macierewicz stanął frontem za prezesem Kaczyńskim, ciut schowany, bo zawstydzony, gdyż był torturowany milczeniem.

Wyobraźmy sobie, że ktoś ma logoreę, a mu każą milczeć. Toż to wyrywanie paznokci bez znieczulenia. Ale Macierewicz mężnie zniósł tortury kampanii wyborczej, teraz da nam znać o sobie. Przypomni, czym była i jest katastrofa smoleńska. A do tego między Polską i Rosja odbywa się wzajemne twórcze wydalanie szpiegów (retorsje), to wiceszef będzie miał gebę pełną roboty. Putin usłyszysz od naszego Antka: "Nu pagadi, Putin". Pan Antoni wraca!

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz