środa, 3 lipca 2013
Dziób Rokity
Jan Rokita skarży się "Rzeczpospolitej", że chcą mu "zamknąć dziób". Publicystyka byłego posła i członka Platformy miejscami przypomina najlepsze jego czasy w komisji Rywina, gdy gwiazda byłego już polityka rozbłysła dzięki talentom intelektualnym.
Jednak temat, któremu wypowiada narracyjną wojnę, nijak się ma do błyskotliwości umysłu, a jest prawnym procedowaniem, gdzie emocje nie mają nic do rzeczy, a dowody są weryfikowane w świetle prawa. Nie wypadły one na korzyść Rokity, który przegrał proces z Konradem Kornatowskim. Rokita zarzucił mu, iż brał udział w tuszowaniu śmierci Tadeuszu Wądołowskiego na komisariacie w Gdyni w 1986 roku.
Urażony Kornatowski odwołał się do sądu, wygrał - proponował Rokicie ugodę - i chce zadośćuczynienia w postaci przeprosin. Dużo?
Rokita uważa, że złamany byłby jego honor. Podpowiem Rokicie, w pierwszym rzędzie złamany byłby honor prawa. Lecz prawo podjęło taką, a nie inną decyzję. Gdyby Rokita potrafił przez polityczne narzędzia złamać prawo, jego literę, nie mielibyśmy prawa w Polsce, a ręczne sterowanie prawem. Przerabialiśmy to już za Jarosława Gowina.
Prawo podjęło decyzję na podstawie dostępnych dowodów, Rokita nie stracił honoru. Rokita teraz traci honor upierając się za wszelką cenę, że jego będzie na wierzchu. Upiera się do tego stopnia, że posługuje się kłamstwem, jak to było z komornikiem, który miał mu odebrać cały majątek, a jego zostawić nagiego tylko w galotach we włoskiej Perugii.
Rokita na szalę rzucił honor, teraz rzuca talenty narracyjne. Może jednak Rokicie o coś chodzi. Nie o Kornatowskiego, nie o to, że musi opublikować przeprosiny. Ale zbliża się IV RP i wysyła sygnały dymne, że w najcięższych czasach dla PiS i Kaczyńskiego wysłał Nelli, gdzie diabeł nie może.
Obecnie wysyła swój honor, który chce mu odebrać "korporacja prawników" i przede wszystkim Tusk. Dlatego Rokita tak kłapie dziobem, który chcą mu zamknąć.
Szkoda mi Rokity, bo to zdolny polityk. W jego wypadku może być tak - jak utrzymuje psychologia behawioralna - że pan upodabnia się do psa, a Rokita do żony Nelli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj
OdpowiedzUsuńNie uważam Rokity za zdolnego polityka. Takich po prostu w naszym kraiku nie mamy. Dla mnie polityk, to ktoś, kto patrzy na kilka pokoleń naprzód. Rokita to taki opozycjonista lat osiemdziesiątych, ani nie posiedział zbyt długo, ani nie miał żadnej wizji rozwoju kraju. Ot byle dokopać komunie. Niestety ta komuna rządziła krajem przez paredziesiąt lat, wykształciła kadry gospodarcze, które dawały sobie radę w wolnorynkowej gospodarce, a nawet wykształciła Rokitę. Ten człowiek, to intelektualnie sprawne zero, jak większość tzw demokratycznej opozycji. Zamki na piasku gdy pełno w szkle. Wystarczy przypomnieć plan Trzeciakowskiego...
Och myslę, że Rokita był taki od początku, tylko dobrze się maskował.
OdpowiedzUsuń