Alicja Tysiąc chciała decydować o sobie, przekroczyła taflę lustra i znalazła się w Krainie Czarów. Polskich Czarów Katolickich, rządzonych przez irracjonalną wartości chrześcijańskie, których wyższość nad wolnym wyborem jest prawem naturalnym. Wyższość prawa boskiego nad prawem ludzkim.
Tak orzekli biskupi i nie ma zmiłuj się. Tysiąc, która zaszła w trzecią ciążę będącą zagrożeniem dla jej życia, jak orzekli lekarze, nie znalazła u tych lekarzy pomocy, aby usunąć ciążę. Urodziła i jak lekarze-prorocy (Białe Króliki) orzekli, pogorszyło jej się zdrowie (padł jej wzrok, przyznano jej pierwszy stopień niepełnosprawności).
Tysiąc wystąpiła przeciw państwu polskiemu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie po kilku latach perturbacji przyznano jej 25 tys. zł zadośćuczynienia.
Ale Alicja już nie wróciła na Właściwą Stronę Lustra (rzeczywistości), wróciła do irracjonalności Polski, do Krainy Czarów Katolickich, której strzeże Humpty Dumpty Tomasz Terlikowski, a ten w języku katolickich wartości Alicji zarzucił "moralną obrzydliwość" i z łaskich boskiego natchnienia literackiego porównał ją do hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna.
Czary Katolickie uprawiają wszelakie media i gryzipiórki tych mediów Tweedledum i Tweedledee, a to jakiś biskup, a to "Gość Niedzielny", którzy w tym kotle czarów mieszają równo, wszak nie tylko aborcją, ale in vitro, wyższością niepisanego prawa naturalnego nad pisanym człowieczym. Krótko pisząc robię nas w konia do Ósmego Kwadratu.
Alicja Tysiąc po latach suchego chleba Krainy Czarów Katolickich trafiła wreszcie do Królowej Kier, dziennikarki "Wprost", Magdaleny Rigamonti, u której szukała pomocy. Suchy chleb Czarów Katolickich w rzeczywistości jest bez omasty, gdy nie jest się takim. o. Tadeuszem Rydzykiem, ale stygmatyzowanym Eichmannem. Dziennikarka Alicję wysłuchała i jak to Królowa usłyszała to, co pisze się w Krainie Czarów Katolickich, mianowicie:
"Alicja Tysiąc znalazła sposób na życie. Procesuje się z tymi, którzy ją obrazili. Wygrała 30 tysięcy z Gościem Niedzielnym, a od Tomasza Terlikowskiego chce 130 tysięcy. Liczy też na to, że ktoś napisze o niej drastyczną książkę i zrobi film, a ona na tym zarobi. Liczy też na pomoc. Od polityków i zwykłych ludzi. Bo z pieniędzy, z 25 tysięcy euro wygranych W Strasburgu nic nie zostało."(Magdalena Rigamonti - "Tysiąc chce tysiące")
Nie jestem zanadto zdziwiony takim potraktowaniem Alicji Tysiąc, gdyż czytam w internetowym wydaniu "Wprost" złotą myśl naczelnego Sylwestra Latkowskiego wypisaną wielkimi bukwami: "Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych - słynna maksyma z „Folwarku zwierzęcego” Orwella obowiązuje do dziś. Zasady, na których opierało się państwo totalitarne, mają się świetnie także w państwie prawa, jakim - chcę wierzyć – jest Polska. Tylko czy rzeczywiście nim jest?"
"Wprost" uczestniczy w Wyścigu Kumotrów (tygodników opinii), a w nim wygrywa ten kto zapoda bardziej absurdalną treść. Alicja Tysiąc trafiła do takiego surrealizmu: Krainy Czarów Katolickich, w której aby przeżyć o Suchym Chlebie trzeba uśmiechu Kota z Cheshire, bo inaczej skończymy w Kałuży Łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz