środa, 15 maja 2013
Wkurzająca szkoła - zaśmieca umysł wiedzą
Wkurzanie to dobra rzecz. Jak się wkurzasz, to możesz stać się twórczy. Przykład biorę z Jacka Żakowskiego, który wkurza się co tydzień (pisze w tygodniku), tym razem wkurzył się na szkołę, która uczy niepotrzebnych rzeczy, zaśmieca umysł uczniów.
Żakowski, jako były uczeń, musi odczuwać nadmiar niepotrzebnie wyuczonych rzeczy, które mogłyby zostać zastąpione potrzebnymi. Żakowski myśli, że podobnie jest z obecnie się uczącymi, bo myśli za nich. Potrzeba nam takich dziennikarzy, którzy myślą za innych, gdyż ten, za którego myślą, może zająć się praktyczną wiedzą, praktycznymi umiejętnościami. Za umiejętności dostać dobrą prace, a za płacę kupić "Politykę", aby przeczytać Żakowskiego, który za niego myśli, więc dowiedzieć się, co samemu się myśli.
Przeczytałem wkurzonego Żakowskiego i też się wkurzyłem. Jesteśmy po jednych szkołach, gdzie nabijano nasze głowy niepotrzebnymi wiadomościami.
Po co zatem ten trud ucznia, aby zdobywać niepotrzebne wiadomości? Może zacznę nie od Amosa Komeńskiego, na którego wyrasta Żakowski, ale od pierwocin szkoły, od akademii i liceum, bo tam się szkoła w naszym pojęciu kształtowała i zmieniała ledwie detale dydaktyki, istotę prowadzenia debaty, rozmowy poprzez posiadanie w głowie niepotrzebnych wiadomości.
Aby sformułować myśl, którą następnie przekazuje się, trzeba posiąść jeszcze więcej niepotrzebnych rzeczy niż jest w głowie Żakowskiego. Po pierwsze, dowiemy się, co jest niepotrzebne, inaczej nie będziemy wiedzieli (dialektyka). Po drugie, możemy powiedzieć, nic nie wiem, bo wiemy, czego nie wiemy. Praktyczna wiedza nic nie daje, ba praktyczna wiedza odrzuca kreatywność. Psychologia - nie tylko społeczna - dawno to opisała.
Gdzieś przeczytałem, że matematyka zaśmieca głowę i nie powinna być obowiązkowym przedmiotem maturalnym. Nie jest ten trudny przedmiot dla wszystkich, a dla tych, co jest - zaśmieca głowę. Chcą zdawać maturę z matematyki, ich wybór, żyjemy w wolnym kraju. Punktem wyjścia była jej trudność. Znam trudniejsze przedmioty, np. język angielski. Kto to słyszał, aby istniało kilkanaście czasów gramatycznych.
Autor tego apelu z matematyką powinien zwrócić się do Anglików, iż język angielski jest za trudny, będzie wówczas szansa, że Anglicy zaczną się uczyć polskiego. Global lingua polonica. Mniej więcej tyle są warte publicystyczne wkurzania na szkołę i kreatywność z brakiem matematyki na maturze.
Jak wieszcz pisał: niektórzy nie chcą chodzić do szkoły, licząc na to, że szkoła przyjdzie do nich. Żakowski może być tym pierwszym przykładem, że szkoła przyszła do niego i pobiera u niego nauki. Publicysta "Polityki" nie powinien wychodzić z domu, bo przyjdzie szkoła i może go nie zastać. Pocałować klamkę.
Polska szkoła nie jest nowoczesna, ale widać (nie tylko po Żakowskim), iż polska szkoła uczy za mało. Co można przeczytać u publicystów, a zobaczyć w elitach. Polityk PiS, Beata Szydło, nie wiedziała, kiedy Polska wstąpiła do UE. Pani Beato, stało się to w 966 roku wraz z Chrztem Polski. A Grzegorz Napieralski nie znał daty pierwszego rozbioru Polski. Grzegorzu, pierwszy rozbiór nastąpił w 1989 roku, a drugi, gdy wyprowadzono sztandar PZPR (tym razem ja daty nie pamiętam), a trzeci przed nami, gdy SLD nie przekroczy progu wyborczego. Wówczas Napieralski zostanie Rejtanem, bo wystarczy poczekać na Matejkę i namaluje go leżącego na progu drzwi do gmachu przy Wiejskiej, albo PE w Brukseli.
Naszym elitom politycznym wiedza zaśmieca umysł, oni zgodzą się z Żakowskim. Najważniejsza jest wiedza praktyczna, a tę posiedli w dwójnasób.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz