sobota, 29 czerwca 2013
Demokracja łopatologiczna prezesa Kaczyńskiego zaowocowała w Poznaniu
W Sosnowcu Jarosław Kaczyński i jego PiS wraz z funkcjonariuszem związkowym od "pracy nakładczej" Piotrem Dudą pracują nad kopaniem rowów dzielących Polaków. Poszerzył ten rów Duda stwierdzeniem "premier to tchórz i zdrajca" - to solidna zawartość łopat szefa "Solidarności".
Nie gorszy wydaje się być Kaczyński, który także stosuje łopatologię "Tusk musi odejść". Ta łopatologia nijak się ma do procedur demokratycznych, w których aby dojść do władzy, czyli doprowadzić do odejścia Tuska, należy to uzyskać przy urnie za pomocą kartki wyborczej. Ledwie PO spadło - bo PiS nie podskoczyło - kilka punktów sondażowych spowodowało u Kaczyńskiego wzmożenie władzy.
Łopatologia to nie demokracja, świetnie jednak służy do kopania rowów między Polakami - jacykolwiek oni by nie byli.
Łopatologia Kaczyńskiego pośrednio spowodowała incydenty z prof. Zygmuntem Baumanem we Wrocławiu i Poznaniu. Łopatologia prezesa PiS bezpośrednio odpowiada za zdarzenie także w Poznaniu podczas obchodów rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956. W stronę minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz padły słowa: "Szmato, won!". A tę pogardę do członka rządu zaprezentowała grupka kilkunastu członków Klubu "Gazety Polskiej", to jeden z nich popisał się taką polszczyzną.
Owe Kluby to bezpośrednie zaplecze PiS i Jarosława Kaczyńskiego, bojówkarze szkoleni przez Tomasza Sakiewicza, szarej eminencji logistyki przemysłu pogardy PiS. Zawartość transparentów tych quasi-patriotów miała łopatologiczną treść: "Dość Tuska i Komorowskiego. Dość liberałów i lewactwa, odzyskajmy Polskę dla Polaków" i "Poznań 1956 r. PZPR = PO Smoleńsk 2010".
Do grupki ziejącej nienawiścią podszedł Paweł Janus (były bloger Onetu Elvgreen), działacz Ruchu Palikota, który poprosił o wyjaśnienie, zapytał się, czy minister zostanie przeproszona. Spotkało się to z odmową i oskarżeniem, że minister "niszczy Polskę, polską rodzinę". Nagranie z tej rozmowy jest dostępne na You Tube.
W Sosnowcu na Kongresie PiS właśnie odchodzi robota, aby podobnych incydentów było więcej, bo czym się różni: "Tusk musi odejść" od "Szmato, won"? Kaczyński na taki knajacki język nie może sobie pozwolić przy włączonych kamerach i mikrofonach, ale gdy ich nie ma "Tusk musi odejść" zamienia się w słowa owego quasi-patrioty "Szmato, won!" albo "Spieprzaj, dziadu!".
Łopaty PiS w Zagłębiu (bo Sosnowiec to nie Śląsk) poszły w ruch, aby rowy między Polakami rozszerzyć. To jest demokracja łopatologiczna prezesa Kaczyńskiego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz