Górnictwo to branża gospodarki bardzo polityczna, obudowana przywilejami. Poprzednie rządy zagłaskiwały górników, odwlekały z odebraniem praw politycznych, więc teraz mamy agonię.
A przy takiej agonii politycy ubierają się w kitel i od razu mają pomysły na leczenie pacjenta, a nawet - jak PiS - wypisują recepty z klauzulą odroczenia: "zamknie Kopacz, to my otworzymy".
Ewa Kopacz nie chce być Margaret Thatcher, ale też nie chce być koronerem, który stwierdzi zgon i wskaże przyczyny fajtnięcia branży.
Kopacz ma dla pacjenta bardzo szczodry plan restrukturyzacji, bo to nadal polityczna i prominentna branża. Górnictwo przy pomocy budżetu ma stać się racjonalne, acz za ciężkie pieniądze. Jest nadzieja, część branży przeżyje i rząd nie upadnie.
Rozliczne związki zawodowe zacierają ręce, to ich czas. Zawodowi związkowcy sączą jad, że górnikom się należy. PiS już dawno związał nadzieje ze związkowcami, jad dobrobytu to ich partyjny eliksir.
Właśnie Beata Szydło z królikiem z kapelusza na prezydenta Andrzejem Dudą zeszli do górników i obiecali: "za naszego dobrobytu otworzymy zamknięte kopalnie". PiS przedstawił plan, aby branża była nadal polityczna, a nawet przynosiła dochód.
Pomysł PiS jest stary jak świat, do tego patriotyczny. Niech się inni zrzucą. Kopalnie połączy się ze spółkami energetycznymi. Zagwarantowany zostanie zakup węgla po godnej cenie.
Tak wykocypował geniusz PiS - prezes. Polski węgiel, polska energia - i polska cena dużo wyższa niż obecnie i w Europie. A jak będzie mało, to dorzuci się do górnictwa i energetyki inne branże, np. transport.
A co? Polaków nie stać. PiS ma pomysł. Polskie, patriotyczne. Powrót do autarkii, którą bezmyślnie porzucono po 1989 roku. Będzie jak za Gierka. Tako wam rzecze Edward Kaczyński, a w jego zastępstwie Edward Duda i Edward Beata Szydło.
Więcej >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz