sobota, 21 maja 2016

Pisowska Polska guzik warta, jak broszka Szydło


Beata Szydło nie czyta Adama Michnika; a szkoda. Choć w jej przypadku należy wątpić, czy w ogóle czyta.

Świat intelektu, wyobraźni, twórczości, słychać w języku polityków (czyli nie słychać, bo większość z nich w tych kwestiach to niepodrabiane tłuki), a na pewno odbija się w charakterze, w systemie wartości.

Szydło jest wyjątkowo kiepska, bezkrytyczna, miałka wewnętrznie, płytka, dlatego taka poręczna dla Jarosława Kaczyńskiego.

Zamiast tracić czas na nakładanie tapety na twarz, Szydło mogłaby poświęcić czas na lektury poświęcone demokracji, a nawet nieposłuszeństwu obywatelskiemu.

Mogłaby zanurzyć się w lekturze niedużego eseju Hannah Arendt, albo klasyki nad klasykami H. D. Thoreau.

No, zwalniam ją z tego obowiązku (lecz dla polityków pewien kanon winien być obowiązkowy), bo trzeba łazić po bibiotece i szperać w katalogach.

Przede wszystkim mogłaby sięgnąć do Adama Michnika, w którego pisaniu jest sama esencja najlepszych piszących.

Szydło dowiedziałaby się, że jej obrona suwerenności Polski przed Brukselą jest z humoresek Sławomira Mrożka

Kiedyś określenie "być z Mrożka" deprecjonowało, ośmieszało, właśnie takie osóbki, jak Szydło, której krzyk na opozycję i Komisję Europejską żywcem został przeniesiony z parteitagów z 1968 roku.

Ale premier Szydło bliżej do koncepcji suwerenności Putina, dla którego Polsza może już nie być zagranica i zbliża się pora, aby zastosować jakąś hybrydę.

Polska dzięki takim niedouczonym osóbkom, jak Szydło, może stać się bezbronna, bez przyjaciół na Zachodzie.

Możemy się stać guzik warci, jak ten guzik Józefa Becka, jak broszka Szydło.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz