piątek, 19 czerwca 2015

Duda zalicza wpadki tak, jak jego przyszli ministrowie


Andrzejowi Dudzie odwrotnie proporcjonalnie biegnie okres po wyborze na prezydenta niż kampania wyborcza. Do wyborów wszystko wychodziło mu ze śpiewem na ustach, nawet gdy fałszował, jak w debatach telewizyjnych z Bronisławem Komorowskim.

Teraz zalicza wpadki, jak nie on, to jego przyszli ministrowie. Dudę przyćmiewa Krzysztof Szczerski, któremu wypomniano ustrój dla Polski - teokrację - jaki zaproponował w dawnym eseju, kolejna wpadka jest podobnego kalibru. Jeszcze nie zaczął urzędowania jako minister w kancelarii Dudy, już postawił Niemcom warunki - i to aż 4.

Czy Szczerski to człowiek spełna wiedzy o przedmiocie, o którym się wyraża - stosunków międzynarodowych? Obawiam się, że nie! Choć Niemcy mogą mieć darmowy ubaw z jego niedomogów i nabrać odpowiedniego dystansu do prezydenta RP.

Duda ma problem jeszcze inny: z asystentami, których na etacie w Brukseli zatrudniał w ilości zdecydowanie za dużej, niż wymaga to posłowanie i nasza wiedza o jego pracy. Podobno to cecha istotna dla europarlamentarzystów PiS. Prokuratura przygląda się temu pisowskiemu standardowi.

Asystenci to w gruncie rzeczy dwór europosła, a europosłowanie to nowe szlachectwo, splendor wśród podwładnych, wszak asystentem niekonieczni zostaje się z powodów profesjonalnych, ale potrzeb europosła. A to jako kierowca, bloger, tudzież fryzjer, makijażysta. Dama bądź kawaler do towarzystwa.

I do tego nie potrzeba takiemu "profesjonaliście" płacić z własnej kieszeni. Uiszcza kasa w Brukseli. Bardzo podobała mi się odpowiedź wspomnianego Szczerskiego, gdy pytał go Konrad Piasecki w "Kontrwywiadzie". Szczerski odpowiedział, iż asystenci wcale nie są zatrudnieni na lewych etatach, ale na umowę o pracę.

Albo Szczerski nie rozumie zarzutów, albo nie nadaje się do żadnych rozmów, zaś Piasecki zachowuje się, jak mało profesjonalny dziennikarz, bo nie drąży tematu, w którym widać, że przyszły minister Dudy kręci w sposób standardowy dla PiS.

Ale taka jest polska polityka. Dla ogromnej większości jest to świetne źródło dochodów, większość z nich nie nadaje się do robienia polityki. Pół roku temu kimś takim był Duda, dzisiaj jest prezydentem elektem - i dlatego zalicza kolejne wpadki.

A będzie ich więcej, gdy zechce zrealizować niewielką część kiełbasy wyborczej. Wyborcy będą jeszcze bardziej wkurzeni. Od pokazywania, kto jest kim w polityce, są dziennikarze, ale nie powinni rozmawiać tak, jak Piasecki. Bo odbiorcy mediów będą jeszcze bardziej wkurzeni niż przy urnach.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz