czwartek, 14 lipca 2016

Błaszczak wymamrotał swoje myśli o Tusku i PSL


Mariusz Błaszczak nie tylko wygląda z prezesem na zdjęciach, ale też czasami mówi. Niestety.

Powtarza gesty Jarosława Kaczyńskiego. Faksyfikuje je. Oto prezes rzekł, że w pierwszej klasycznej "Solidarności" faktycznie rządził jego brat Lech, a nie Lech Wałęsa.

Można popukać się w głowę. Ale to prezes jest puknięty.

Błaszczak popisał się inną pukniętą logiką historyczną, odmawiając obecnemu PSL-owi racji bytu politycznego: "Prawdziwy PSL został zniszczony przez komunistów".

Gdyby nie został zniszczony, to Błaszczak by uznawał PSL, choćby sławnego Stanisława Mikołajczaka, który dzisiaj miałby 115 lat.

Tak jak prezes, który obarczył "sprawców" katastrofy smoleńskiej za śmierć swojej matki. Gdyby nie doszło do katastrofy, to za kilka lat matka prezesa miałaby 100 lat i dalej by żyła.

A że winny katastrofy jest Lech Kaczyński, "ważniejszy od Wałęsy", więc - wg chorej logiki prezesa - jest matkobójcą. Gdyby prezes stosował swoją logikę konsekwentnie.

I tak plotą po mediach umysłowe mamroty. Kiedys świetny bokser Andrzej Gołota w przypływie szczerości powiedział, że on nie ma szarych komórek, tylko dwa puzzle.

I tak jest z mamrotem Błaszczakiem, który wypowiedział się też o Donaldzie Tusku, ltóry "nie odciął się od ataków totalnej opozycji na polski rząd" (przypomnę, że jest to pisowski rząd, a nie polski, bo polski by nie niszczył Polski). To tak jak grafoman typu Błaszczak mówiłby o Adamie Mickiewiczu, iż "Pan Tadeusz" jest artystycznie bezwartościowy.

Takie to mamroty ględzą po mediach. Nie dostali od natury i od Boga (jeżeli wierzą w niebyt) żadnych talentów, za to chwalą się tymi brakami.

Wyglądają na zdjęciach. Niestety, czasami mówią.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz