piątek, 16 września 2016

Macierewicza opuszcza smoleński wzwód


Antoni Macierewicz kręci się dookoła swego mefistofelicznego ogona. Od dawna niczego nowego nie wymyślił w kwestii smoleńskiej.

Macierewicza opuściła inwencja, dopadł go kryzys twórczy. Impotencja. Nie ma żadnych nowych "dowodów", tylko interpretuje stary materiał na to samo kopyto "wina Tuska".

Wszak Macierewicz to przejrzały człowiek, który jest na drodze do zejścia, nie dojrzewał przez całe żywot. Przebimbał życie, jako nieodpowiedzialny faciu, jako zakłamany.

Na razie pomińmy kwestię jego związków rosyjskich, bo ponoć sprawa dopiero przed nami, waniajet na tysiące wiorst.

Kolejny raz tezę o wybuchu na pokładzie tupolewa obala dr Maciej Lasek. Wybuch smoleńskiego tupolewa był w chwili zderzenia z ziemią, a nie wcześniej. Tam znajdują się wszystkie szczątki samolotu. A najważniejsze, gdyby do wybuchu doszło wcześniej nie pracowałyby rejestratory głosu i katastroficzny, bo zasilenia nie działałoby.

Tyle.

Ostatnie twórcze inspuracje miał Macierewicz 3 lata temy, gdy przed trzecią rocznicą katastrofy i przed publikacją słynnego dzieła swego życia "Raportu" twierdził, że tupolew po wybuchu zaiwaniał w powietrzu jeszcze kilometr rozpadając się.

Takiego 3 lata temu dostał wzwodu twórczego. Ależ oczywiście jest to wierutna bedura, bo po drodze jest niewiele szczątków.

Coś twórczość smoleńska Macierewicza zanika, więdnie wzwód, minister nie ma żadnych nowych pomysłów, posługuje się tylko starymi wymysłami.

Macierewicz! Popraw się! Bo jako pacjent spadasz w hierarchii. Byle sanitariusz może cię potraktować źle, nie nadającego się do uleczenia!

Więcej >>> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz