środa, 24 września 2014

Halicki dorabia się charyzmy królika


Andrzej Halicki to świeżej krwi minister, więc ma jeszcze prawo do kłopotów z jasnym wyrażaniem się. Powinien zadbać o klarowność przekazu jak najszybciej, bo dołączy do grona złotoustych.

Rozumiem, że o koledze z jednej frakcji Platformy Obywatelskiej należy mówić dobrze. Ale też należy ustawiać poprzeczkę retoryki, aby ją względnie łatwo pokonać. Publiczność ma swoje prawa i może się śmiać z takich językowych "wyczynów":

"Schetyna jest człowiekiem o dużej charyzmie, politycy europejscy wiedzą, kim jest".

Charyzmę Schetyny jakoś trudno dostrzec, nie każdy jednak ma przenikliwy wzrok Halickiego. Jeżeli Halicki zalicza się - a zalicza - do polityków europejskich, wie, kim jest Schetyna.

Kim? Królikiem z kapelusza, który został tam schowany przez Donalda Tuska, aby za dużo nie zjadał kapusty (afera hazardowa). Ewa Kopacz tego królika musiała wyciągnąć, bo nie jest tak dobrym prestidigitatorem, jak poprzedni premier.

Jak się tej sztuki iluzji politycznej nauczy, Schetyna z charyzmą wróci do kapelusza.

Jeszcze Halicki nie osiągnął poziomu złotoustego mistrza retoryki, jak prezes Kaczyński. Musi jednak uważać, bo to śliska droga i będzie "ja i mój charyzmatyk Schetyna", jak Kaczyńskiego "ja i brat Lech".

Chyba, że Halicki chce dorobić się charyzmy królika. Ale przepraszam - rząd to nie pole kapusty. To raczej pole do popisu dla opozycju. Hm?

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz