niedziela, 14 września 2014

Ukraść PiS Kaczyńskiemu, narracja spiskowa wg idiomu Macierewicza


"Newsweek" snuje narrację, iż Jarosława Kaczyńskiego chcą pozbyć się z prezesa PiS po przegranych wyborach parlamentarnych 2015 roku.

Punktem wyjścia tej opowieści jest wygnanie tuż przed emeryturą wieloletniego skarbnika tej partii Stanisława Kostrzewskiego, który chciał wziąć kredyty na kampanie wyborcze w PKO BP.

Narracja jest całkiem składna. Kostrzewski kredytu nie wziął, bo może tylko zadłużyć partię w SKOK, aby twórca Kas Stefczyka mógł wystartować jako kandydat PiS w wyborach prezydenckich.

Niby logiczne. Wówczas Bierecki wraz ze spiskującymi Adamem Hofmanem i Ryszardem Czarneckim mówią elektoratowi tej partii ksenofobów, iż prezes jest zmęczony, stetryczały, musi odejść i my, młodsi "wysadzimy Tuska", przepraszam: "wysadzimy Tuskową, czyli Kopacz".

Jan Filip Libicki, senator PO, w wcześniej związany z PiS, twierdzi na blogu, że udany zamach na Kaczyńskiego, to mieć w swoich szeregach Joachima Brodzińskiego. To on ma klucz do struktur partyjnych.

Brudziński trzyma w garści teren. Tylko Brudziński może okazać się Brutusem. Jak prezes powie: - I ty Brudziński!, to wszystko będzie jasne.

Prawo i Sprawiedliwość można ukraść Kaczyńskiemu przy pomocy Brudzińskiego. Libicki uważa, iż wartościowsza w tym wypadku jako metafora byłaby poduszka.

Otóż - nie! Uważam, iż w PiS cały czas mamy narrację spiskową rodem z Kornela Makuszyńskiego, którą w tej chwili przerabiają przyszywani bracia Hofman i Czarnecki, kroją narrację partyjną "O dwóch takich, co chcą ukraść PiS" przy pomocy Biereckiego, jeżeli Brudziński okaże się Brutusem.

No, dobrze! A co z fanatykiem od spisków Antonim Macierewiczem? To jego idiom, jego symulakra, jego paradygmat.

>>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz