Jakąkolwiek kalumnię/pomówienie/oszczerstwo wypowie polityk PiS ze szczególnym uwzględnieniem prezesa i kilku z wierchuszki tej partii, mają na taka okoliczność gotowe usprawiedliwienie, a jest nim skrót myślowy, albo suspens.
I takim suspensem wybrnął Hofman po stwierdzeniu, że premier "Ewa Kopacz jest dwa, trzy poziomy niżej niż Jarosław Kaczyński".
Wysoko wzleciał prezes PiS. Nad takie poziomy, że tego Mickiewicz w "Odzie do wolności" nie przewidział. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że te poziomy to jednak suspens. Bo Hofman wiedział o tym, że Ewa Kopacz od prezesa odstaje dwa, trzy poziomy z powodu, iż w rządzie ma Małgorzatę Fuszarę, która popiera kazirodztwo.
Dlaczego Hofman wówczas nie przestrzegł Ewę Kopacz przed Fuszarą? Dla suspensu. Byłby tego suspensu pozbawiony. Hofman do Moniki Olejnik: "A skąd pani wie, co wiedziałem? Suspens musi być".
Suspens - termin z popkultury, funkcjonuje w filmie amerykańskim. W języku polskim da się zastąpić idiomem: wstrzymać oddech. Ma widza, publiczność - zaskoczyć. mistrzem suspensu był Alfred Hitchcock.
Mniejsza z tym, że Fuszara zupełnie, co innego powiedziała o kazirodztwie. Mówiła o tym, co jest rozważane na świecie.
Ale politycy z partii "dwóch, trzech poziomów" zawsze słyszą swój suspens. I go wypowiadają, gdyż brzmi:
"Żądamy natychmiastowego odwołania minister..."
W miejsce kropek dzisiaj wstawiono imię i nazwisko Małgorzaty Fuszary. Jutro będzie innego ministra, a jest ich kilkunastu. Tylu można spodziewać się suspensów.
Polityka PiS polega na suspensie: "Ządamy natychmiastowego odwołania..." I w miejsce kropek wstawiamy dowolne nazwisko, bo Alfred Hitchcock polskiej polityki - Jarosław Kaczyński - ma na każdego suspens, to jest haki.
Więcej >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz