wtorek, 28 października 2014

Stankiewicz przyszłość ciemno widzę, a nawet śmieszno


Ewa Stankiewicz nie jest zadowolona ze stanu rzeczywistości polskiej. Nie pasuje jej ekspresji, poglądom. Chciałaby być solidnym dziennikarzem frontowym. Ale na pierwszej lepszej minie wylatuje w powietrze i tyle jej.

Chciała postawić tezę bliską jej poglądom i ekspresji dotyczącą tragedii małżeństwa Kmiecików. Sama wysadziła się w powietrze, iż zginęli za sprawą rosyjskich służb. Zginęli ze znakiem zapytania. W świecie poglądów Stankiewicz można taką tezę postawić w stosunku do każdego nieszczęśliwego wypadku w tym kraju i do wszystkich służb świata. A dlaczego nie niemieckie, czeskie, węgierskie, itd., nie stały za tym i innym wypadkiem, tragedią, katastrofą. Uzasadnienie zawsze się znajdzie, bo dziennikarze gdzieś komuś podpadli.

Stankiewicz powoduje się swoimi uprzedzeniami. Szwankuje  u niej podstawowe kryterium uprawiania zawodu. Uprzedzenia te są nawet pogłębione, więc nie jest z niej dziennikarz, a pacjent wiadomych klinik.

Albo porównanie swojego ośmieszania, że jest za znak zapytania szczuta. Ale to nie inni wykreowali jej śmieszność, to ona jest kreatorką tej śmieszności, autośmieszności. I to nie jest szczucie, tylko poczucie szczucia z powodu własnej śmieszności.

Gdy jest się klownem, któremu czerwona bulwa nosa nie pasuje, bo śmieszy, można zamienić się na spokrewnionego gatunkowo Pierrota, ale trzeba mieć tego świadomość, dystans, czyli być profesjonalistą. A Stankiewicz to amatorka, bez umiejętności przekazu i kreacji.

Zaplątała, pokićkało się. Krótko pisząc pozostaje histeria. Ciemno to widzę, a nawet śmieszno.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz