piątek, 17 października 2014

Katolicka prawda i wielkie całowanie


Czym się różni Polska od Zachodu, może uświadomić akcja w brytyjskim Brighton. Całujące się lesbijki w hipermarkecie Salisbury's zostały przez ochroniarza wyproszone. Po czym tolerancję w swoje ręce wzięli studenci w Sussex i zorganizowali akcję "Wielkie Całowanie".

Kilkadziesiąt par odświeżyło publicznie znaczenie aktu całowania. A ma on znaczenie dla naszych interpersonalnych więzi. Jest osobisty, czuły, przyjazny dla otoczenia.

Wyobraźmy sobie podobną akcję w miastach, w których tournee miał Nergal z Behemothem.

"Wielkie Całowanie" w Poznaniu spotkałoby się z kontrakcją Krucjaty Różańcowej i pouczeniem abp. Gądedkiego, że jest niezgodne z nauczaniem Jana Pawła II, odpowiednia encyklika by się znalazła.

Nie popuściliby endecy  ze swoim zaśpiewem: "Chłopak i dziewczyna...". A radna PiS udałaby się do dyrektora hipermarketu i zwróciła wcześniej nabyty towar, bo jej się kojarzy z seksem osiołków, a ona woli bodzące się koziołki z wieży ratuszowej.


Tak wyglądałby Brighton poznańskie. aby nie dochodziło do gorszących scen publicznych niezgodnych z nauczaniem Jana Pawła II, rozwiązanie znalazł arcybiskup łódzki Marek Jędraszewski. Pod jego patronatem dziennikarze będą pouczani, co jest zgodne z prawdą, a co z Nergalem. Za sienkiewiczowskim św. Piotrem abp Jędraszewski zadaje pytanie: Quo vadis Polonia?

Ile owieczek dziennikarskich uda się za arcybiskupem, to się okaże. Zdaje się, że ta prawda Jędraszewskiego jest trzecią odmianą tischnerowskiej prawdy na literę g. Zwłaszcza w świetle synodu biskupów w Watykanie.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz