czwartek, 16 października 2014

Watykan: po kiego grzyba biskupi się zbierali?


Rewolucja w Kościele katolickim została odwołana. A tak świetnie się zapowiadało. Tłum z Robespierrem Kościoła podszedł pod mury Bastylii.

Robespierre miał nawet wsparcie Dantona, Saint-Justa. Okazało się to za mało. Bastylia jest twierdzą nie do zdobycia.

Uwięzieni w niej pozostaną homoseksualiści, rozwodnicy tudzież inne czarownice.

Jak rewolucja nie wychodzi, triumfuje Wandea. A już wydawało się, że będzie, czym oddychać. Na pola Wandei wyjadą w triumfie Gądeccy i Terlikowscy. Rzucą zdobyte na wrogach sztandary nowoczesności pod nogi wiernego ludu bożego.

A cóż z Rosbespierrem, który nie okazał się Robespierrem? Przede wszystkim zachował głowę. Papież Franciszek jakiś czas temu dał sobie trzy lata. Jak na rewolucjonistę - nawet Kościoła - to szmat czas.

Wszyscy usłyszeli głosy z Bastylii, teraz będę triumfatorzy zacofania spali z tymi głosami domagającymi się emancypacji. Niektórzy może się przebudzą.

Żyjemy w XXI wieku, czas wreszcie wypuścić uwięzionych homoseksualistów, rozwodników tudzież czarownice.

Piszę to do zmiany sprawozdania z synodu biskupów. Pierwsza redakcja była rewolucyjna, obecna nadeszła z Wandei, jest reakcyjna. Sytuacja taka, jak przed synodem.

Po kiego grzyba biskupi się zbierali?

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz