niedziela, 22 lutego 2015

Durczokowi "Wprost" zarzuca molestowanie seksualne i mobbing


Pierwszy materiał "Wprost" o Kamilu Durczoku był niespójny, zarzuty stawiane dziennikarzowi TVN prawnie żle użyte, zaś nadinterpretacja dotyczyła obyczajowej strony jego życia. Zarzuty tygodnika w sądzie by się nie utrzymały. A jednak to zdemolowało dziennikarza TVN. Dziennikarze "Wprost" okazali się nieprzygotowani profesjonalnie.

Drugi materiał jest ponoć bardziej istotny. Durczok został już powalony, ma teraz zostać dobity poprzez zarzuty molestowania i mobbingu.

Wskazuje na to okładka tygodnika. Czy dziennikarze wzniosą się na wyżyny profesjonalizmu? Jeżeli dochodziło do molestowania seksualnego, to zarzuty muszą być potwierdzone przez ofiary z imienia i nazwiska - i do tego pracujące w TVN, bo wyrzucone z pracy mogą się mścić na Durczoku.

Tak samo mobbing winien być nazwany nie tylko przez opisanie okoliczności, ale przez osoby występujące pod imieniem i nazwiskiem.

Czy Latkowski i Majewski nagle okażą się profesjonalistami, nie będąc nimi dotychczas?

Jak w każdym środowisku także wśród dziennikarzy dzieją się sprawy moralnie i prawnie niedopuszczalne. Zjawisko molestowania i mobbingu z pewnoscią istnieje. Lecz nie może to być usprawiedliwieniem dla dziennikarzy "Wprost" jeżeli rzuciliby kolejny raz kamieniem w Durczoka.

Taki materiał o molestowaniu i mobbingu musi mieć twarde dowody, twarde interpretowanie, bo może się okazać, że w kraju każdego można wykończyć.

Z materiałem "Wprost" winno się iść do sądu. Niestety praktyka obecnego składu tygodnika nasuwa przypuszczenia, że artykuły miały jedynie cel zwiększenia nakładu. Latkowski i Majewski ciężko pracowali na swój nieprofesjonalizm.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz