piątek, 20 lutego 2015

Kaczyński nie może nawet podłubać w nosie


Jarosław Kaczyński może nie czuć się usatysfakcjonowany odpowiedzią na list, który wystosował do rzecznika praw obywatelskich, prof. Ireny Lipowicz.

Prezes PiS jest w wyraźnej defensywie, wszyscy i wszystko go zawodzą. Viktor Orban go nie zaprosił, więc prezes uprzejmie odmówił.

Prezes nie kandyduje na prezydenta, bo wymyślił Andrzeja Dudę, który nie wiadomo, co wymodzi. Prezes chciałby kandydować, ale zna wynik wyborczy. I tak będzie sfałszowany.

A teraz epistolografowi Kaczyńskiemu odpowiada RPO Lipowicz, że podjęła z urzędu "sprawę użycia przez policję broni gładkolufowej w stosunku do protestujących górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej".

RPO "podjęła". Jeżeli doszło do naruszeń praw lub wolności obywatelskich, zostaną podjęte stosowne prawne kroki. A prezes znowu w polu. Znowu go nie było, gdy policja strzelała z broni gładkolufowej.

Kiedyś prezesa zawodziła milicja, nie chciała go internować, dzisiaj policja. Kaczyński jest zawiedziony na państwie polskim. Polska go zawodzi, chciałby być prześladowany, nawet jak Przemysław Wipler, o którego też upomniał się w liście do RPO.

Błaszczak, albo jakiś inny podwładny, powinien prezesowi podsunąć pomysł balangi w Enklawie, ubzdryngolenia się, a następnie wyzwania policjantki.

Może nareszcie prezes dostałby pałą, choć nie wiadomo, jak zachowałaby się ochrona prezesa, która w liczbie czterech bodygardów obstawia prezesa z czterech stron świata. Nie ma lekko prezes, nawet podłubać w nosie nie może.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz