sobota, 21 lutego 2015

Gdański NFZ: kumoterstwo daleko posunięte


W gdańskim NFZ zatrudnienie znajdują osoby związane rodzinnie, bądź znajomi zatrudniającego, a możliwe, iż osoby poparte sutą zawartością koperty. Rekrutacje przeprowadza się pro forma. Wykryła to "Wyborcza", via media dotarło do prezesa w centrali NFZ w Warszawie, Tadeusza Jędrzejczyka.

Mamy do czynienia z jawną korupcją uprawianą na niwie publicznych posad. Choć takie kumoterstwo może być mylone ze związkami partnerskimi, zwłaszcza że dotyczy to służby zdrowia.

Jednym z postulatów zalegalizowania prawnych przywilejów w związkach partnerskich jest możliwość odwiedzin partnera przebywającego w szpitalu, uzyskiwanie poufnych informacji o zdrowiu tegoż, itd.

W Gdańsku wyprzedzono prawo i je udoskonalono, przywileje partnerskie rozszerzono na kumoterstwo. Pracę w służbie zdrowia znajduje tylko rodzina. Do tej pory celowali w tym ludzie związani z PSL. Definicję kumoterstwa rozbroił moralnie Eugeniusz Kłopotek, który o zatrudnieniu rodziny w biurach i na posadach państwowych mówił, iż "nie wolno dyskryminować ludzi z powodu nazwiska bądź pochodzenia".

Czyli tego samego nazwiska zatrudnianego przez zatrudniającego, a pochodzenia z tego samego drzewa genealogicznego. Kumoterstwo bądź nepotyzm przypisywane PSL, innym partiom politycznym także, znalazło skuteczne zastosowanie w gdańskim NFZ. Obawiam się, że ta przypadłość rozlała się na inne filie NFZ. Prezes Jędrzejczyk powinien się przyjrzeć w centrali, czy "dyskryminacja z powodu nazwiska" nie dotyczy miejsca określanego: "pod latarnią jest najciemniej".

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz