poniedziałek, 23 lutego 2015

SDP padło ofiarą satyry "Fiu-bziu" Wolskiego


Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich znalazło się w rękach współpracowników prezesa Kaczyńskiego. Tak odczytuję centralnego prezesa Krzysztofa Skowrońskiego, który nie wstydził się brać kasy na swoje "niezależne" medium od PiS.

Bastion warszawski SDP też padł, a szefem został jeszcze bardziej zasłużony dla PiS, scenarzysta "Smoleńska" Marcin Wolski, który uprawia publicystykę satyryczną. Nie o zacięciu satyrycznym, ale waga tej pisaniny jest śmieszna, jest obiektem satyry dla satyryków.

Jak to się stało, że taka zacna organizacja, zasłużona dla dziennikarstwa, padła ofiarą satyry "niezależności"?

Choć Wolski odżegnuje się, iż nie jest faszystą-kaczystą, należy zadać: kim wobec tego jest? Narratorem wybuchów Macierewicza? Dziennikarzem fiu-bziu? A może jeszcze gorzej, idąc tropem tzw. "Trotyla" Gmyza.

Gmyz, który wynalazł mniemany trotyl w smoleńskim tupolewie, gdyby trzymał się języka polskiego i jego logicznych semantycznych następstw, winien podpisywać się na Twitterze "Smród" Gmyz. Mniemany trotyl to smród dziennikarski.

A Wolski jest z tego właśnie rynsztoka dziennikarskiego, co pachnący mniemamym trotylem Gmyz. Fala pomyj teraz popłynie jeszcze gęstszą strugą. Już objawiła się w antynagrodzie dla Wojciecha Czuchnowskiego. Tacy to dziennikarze.

Mniemani dziennikarzy. Fiu-bziu, jak Wolski.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz