wtorek, 3 lutego 2015
Trzy zmartwychwstania w rządzie Ewy Kopacz
Janusz Palikot w stosunku do Ewy Kopacz powinien zweryfikować swoje miejsce w szeregu, a na pewno w liczbie zmartwychwstań. Lider swojego Ruchu zapowiedział zmartwychwstanie w "Newsweeku".
Takie sobie biblijne osiągnięcie. Łazarz, Chrystus... Pojedyncze dokonania. Ale nigdzie nie napisano o trzech zmartwychwstaniach jednocześnie, a tak stało się w rządzie Ewy Kopacz.
Oto trzej powstańcy z martwych: Małgorzata Kidawa-Błońska, Jacek Rostowski i Michał Kamiński.
Kidawa-Błońska nie była za długo w hibernacji i nie należy się dziwić, że jest świeżutka. Ale Jacek Rostowski? Czy nie będzie chciał knuć przeciw ministrowi Mateuszowi Szczurkowi, który go wygryzł, albo jakiemuś wicepremierowi, boi z takiego konia spadł?
Michał Kamiński to kompletna zagadka. Jego marsz przez wszelakie partie jest zastanawiający i jak tak dalej pójdzie, to skończy w SLD ten miłośnik Pinocheta. Jeszcze do mnie nie dotarło, ale możliwe, że Kamiński jest już wyznawcą Jaruzelskiego.
Czy nie ma w Platformie specjalistów od wizerunku? Czy Ewa Kopacz nie mogłaby trzydziesto-, czterdziestolatków w Platformie wreszcie dowartościować?
Niespecjalnie podobają mi się te nominacje w obliczu fali protestów kolejnych branż. Zmartwychwstańcy mają swoje słabości, z tych powodów w takim politycznym stanie się znajdowali. Opozycja nie omieszka to wykorzystać.
Ewo Kopacz, nie idź tą drogą! Bo jak tak dalej pójdzie to ministrem sportu zostanie Jan Tomaszewski, miłośnik Kaczyńskiego.
Więcej >>>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz