sobota, 3 października 2015
Czy ks. Charamsa przewietrzy Kościół katolicki z anachronizmu, zakłamania, hipokryzji? Czy będzie Marcinem Lutrem dla Kk w XXI wieku?
Przyznanie się do homoseksualizmu ks. Krzysztofa Charamsy będzie miało swoje konsekwencje - zarówno dla stosunków (nomen omen) wewnątrz kościelnych, dla wierzących owieczek, ale także konsekwencje prawne.
Nie ma problemów, aby usunąć ks. Charamsę z instytucji kościelnych, do których ma zasosowanie prawo kanoniczne, to zupełnie inaczej sprawa może wyglądać przy jego zatrudnieniu na papieskich uniwersytetach. Można zabronić nauczać, nie można zabronić pracować.
Po pierwsze odbywa się to przy otwartej kurtynie. Watykan sprawy nie zamiecie pod dywan. Po wtóre stosunek pracy jest regulowany prawem pracy.
W Watykanie stosowane jest prawo włoskie, a prawo pracy jest uniwersalne w Unii Europejskiej.
Szkoda, że w Polsce stracił wymowę artykuł ks. Charamsy w "Tygodniku Powszechnym", który napiętnował moralność (w tym chrześcijańską) ks. Dariusza Oko.
Watykan nie może stosować przemocy w sprawach tak podstawowych dla człowieka, jak życie seksualne, choćby ono było zabronione w wewnętrznym prawie.
Tym bardziej, że ks. Charamsa nie nadużył prawa, nie jest żadnym przestępcą, odwołuje się do atrybutu naturalnego, seksualności, która jest dana każdej jednostce ludzkiej.
Także Katechizm Kościoła katolickiego nie jest prawem, jest zestawem "prawd nieprawnych".
Coming out ks. Charamsy otwiera Kościół na przeciągi, które mogą go przewietrzyć z anachronizmu, zakłamania, hipokryzji.
Więcej >>>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz