środa, 21 października 2015

Kamiński nie powinien kandydować, a tułać się po sądach. Tułacz na ścieżkach bezprawia


Gdybyśmy mieli normalne życie polityczne i partie, które je uprawiają, takie postaci jak Mariusz Kamiński nie kandydowaliby do Sejmu. Zamiast zasiadać w ławach poselskich wycieraliby ławy na wokandach sądowych.

Facet z wyrokiem 3 lat bez zawiasów jest ponadto wiceprezesem partii, która może za moment rządzić. Sąd właśnie rozpatruje, czy legalna była akcja CBA, która miała sprowokować Andrzeja Leppera do wzięcia łapówki, a za którą Kamiński powinien siedzieć.

Legalność w państwie prawa, a nie bezprawia - to jest istota demokracji.

Wyobraźmy sobie PiS wygrywa wybory i tworzy rząd. Przecież będzie naciskał na skład sędziowski, aby orzekł tak, jak im pasuje. Zresztą PiS w te klocki jest biegły. W klocki nacisków.

Inna rzecz winna zastanawiać. Dlaczego Kaczyński zrobił swoim zastępcą Kamińskiego? Medialnie to mamrot, intelektualnie podobnie.

Ten mamrot może mieć na prezesa haki - skądinąd kolejna specjalność PiS. Ile może być warta etycznie polityka uprawiana przez takich ludzi, jak Kamiński.

Gdy PiS dojdzie do władzy, uzyska tyle narzędzi nacisku na sędziów, iż uzyska "wyrok" satysfakcjonujący, tj. uniewinnienie Kamińskiego, z sędzia zostanie zesłany gdziekolwiek, a może nawet wydalony z zawodu.

Tak pojmuje prawo i sprawiedliwość partia Prawo i Sprawiedliwość. Taka była IV RP, a dzisiaj może być wersja hard tamtego ustroju pisowskiego, bo czegoś się "nauczyli".

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz