poniedziałek, 22 lutego 2016

Wałęsa jak Kolos z Rodos


Źle się stało, że nieuporządkowane esbeckie papiery dotyczące Lecha Wałęsy ujrzały światło dzienne, bo tak zadecydował szef IPN, który wykazał się tchórzliwością.

Teczka TW Bolka posłuży stronom do wszczęcia jeszcze bardziej emocjonalnej bijatyki o polską przeszłość.

PiS zechce pisać podręczniki historii na nowo. I uda im się, póki będą u władzy. Żadne argumenty nie dotrą do czerwonych głów tzw. patriotów.

Pobieżna analiza wskazuje, że trudno obronić młodziutkiego Wałęsę przed 1976 rokiem, lecz to co następuje po tej dacie, pokazuje jego wielkość. Wałęsa to olbrzym, jak na polskie warunki. Przy nim inni to neptki.

Tak mógł postępować tylko ktoś dotknięty palcem przeznaczenia. Takie metafizyczne metafory dobrze określają Wałesę.

Nawet jego język i postępki po 1989 roku wskazują na kogoś o proweniencji z wyroczni delfickiej, z tragedii greckiej. Kogoś jak Kolos z Rodos. Tzw. patrioci Kaczyńskiego wszystko zrobili, aby zdezawuować Wałęsę.

Teraz będą się tego trzymali i trajkotali. W takim jazgocie nie można prowadzić sporów dotyczących naszej współczesności.

Lepiej to widać z daleka.

Wałęsa nie powinien stracić w opnii światowej, bo zagranica ma dziennikarzy o zdecydowanie wyższych kwalifikacjach niż rodzimi "niepokorni".

Będzie mówił też Wałęsa swoim ezopowym językiem. Nic to. Przeszłości nie można zmienić, można tylko o niej kłamać, naciągać fakty.

Naciągana prawda uderzy w twarz Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenie, jak gumka od majtek. Im silnie ją naciągną, tym mocniej dostaną po gębie, która będzie im puchła. Obrzydliwa gęba pychy, pomówień, krętactwa.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz