poniedziałek, 1 lutego 2016

PiS to łeb konia. Tak kończą partie o strukturze sekty i mafii, izolują się


Jarosław Kaczyński nie przypomina Marlona Brando. Na pewno nie z urody, ani z talentu. Nie dorasta intelektualnie do nieżyjącego amerykańskiego aktora (dowód: reportaż Trumana Capote kontra wywiady z Kaczyńskim w "wSieci", bądź w "Gazecie Polskiej").

Dlaczego porównuję tego geniusza przeciętności - który aby wspiąć się na koturn właściwy intelektualiście, musi zacytować słownik wyrazów obcych i terminy z niegow znaczeniach, jakich nie posiadają - do Brando?

Ano, Kaczyński przez zasiedzenie się w polityce zdobył władzę i sympatię domorosłych dziennikarzy, iż jakiś geniusz posiada.

Kaczyński to materiał na większą całość, ale nie na tak źle napisaną pozycję, jaką popełnił publicysta "Newsweeka" Michał Krzymowski. Niezbyt krytyczny osąd właściciela partii PiS (prezesa, lidera) podążyłby w kierunku charakterystyki jego, jako przywódcy sekty, bądź bossa nad bossami mafijnymi.

Tak zachowywał się będąc z PiS w politycznej opozycji, a teraz wychodzi z Kaczyńskiego boss nad bossami wszystkimi porami.

Wyłażą z niego pakuły właściwe dla narracji o mafijnym przywódcy. Czym się różni sekta od mafii? Niczym. Sekta jest mafią o charakterze religijnym. Zauważył to pierwszy wybitny historyk Norman Davis.

A jak opisać zachowanie Andrzeja Dudy w stosunku do swego dobroczyńcy, który nieznanego polityka wyciągnął z kapelusza?

Czy nie jest to słynny pocałunek stygmatyzujący (politycznie) na całe życie? Za wybór tej partii Polacy jeszcze zapłacą, a być może za kilka lat zapłaczą rzewnymi łzami, iż kiedyś byliśmy normalną demokracją.

PiS nie ma żadnych oporów, aby ministrem był facio w wyrokiem - 3 lata bez zawiasów (ułaskawiony przed apelacją przez Dudę; prawnicze absurdum).

O takich mafijnych zachowaniach pisał Wojciech Czuchnowski, a teraz został pozwany przez PiS, iż zniesławił byt zbiorowy (zaznaczam: nie kolegialny, bo partia taką nie jest). Więc nie Kaczyński bedzie opłacał prawników z własnej kieszeni, ale PiS z pieniędzy budżetowych.

Ale Kaczyński to kieszonkowy przywódca, intelektualnie, gabarytowo i mentalnie. W stosynku do upostaciowienia przez Marlona Brando, Kaczynski to pokurcz. Takiego sobie satrapę z naftaliny zafundowaliśmy, my, Polacy. On ma gdzieś jakiekolwiek standardy, bo do nich nie dorasta.

Niszczy nam państwo wraz z takimi "politykami" z kapelusza, jak Duda, Szydło, którzy prezentują poziom sołtysa albo najwyżej burmistrza.

Za metafory określające PiS, a zaczerpnięte ze słownika właściwego dla mafii pozwany przez partię Kaczyńskiego został dziennikarz "Wyborczej" Czuchnowski (a tym samym gazeta). Toż to zastraszenie typowe dla mafii. Zanim jednak emisariusz prezesa zjawi się z propozycją nie do odrzucenia (z ugodą), PiS zostanie jak ten łeb konia.

Zostaną bez elektoratu, bez poparcia Polaków. Bo Polska nie zasłużyła, aby taka partia nią rządziła na niekorzyść bytu niezawisłego.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz