niedziela, 17 marca 2013

Cezary Kaźmierczak i lewizna polityczna


Lubię polskich socjalistów, którzy z socjałem (bo nie z socjalizmem) mają tyle wspólnego, iż twierdzą, że serce ich bije po lewej stronie i ich ulubionym pojęciem jest lewizna. Intelektualna lewizna - dopowiem.

To łączy tzw. socjalistów z Sejmu i komentatorów tej właściwości (a tak naprawdę przypadłości). Prezes pracodawców Cezary Kaźmierczak odezwał się na postulat innego prezesa Piotra Dudy, który chciałby ustalenia minimalnej płacy. Kaźmierczak odezwał się, jak pracodawca, który dogląda w swoim zakładzie jedną, dwie linie produkcyjne. "W dupie" to względnie kulturalne słowo, gdy taśma stanie, albo nawali odbiorca jego prostej produkcji, przekleństwa są dużo bardziej siarczyste. A takich średnich przedsiębiorców w kraju jest zdecydowanie najwięcej.

Kaźmierczak się wkurzył, bo Duda reprezentuje związek, gdzie podaż funkcjonariuszy związkowych jest większa niż popyt prostych związkowców. Dzisiaj "Solidarność" to zupełnie, co innego niż ruch społeczny w PRL i na początku transformacji, dzisiaj to anachronizm w nowo powstających zakładach pracy. Funkcjonariusze typu "Duda" ratują swoją tyłki i ten gest w Sali BHP Stoczni Gdańskiej jest ich ucieczką do przodu. Podkleja się pod owo "oburzenie" Paweł Kukiz, bo jego feblik JOW nie doczekał się spełnienia.

Dzisiaj nie ma socjalizmu, bo nie wiadomo, co z nim można byłoby zrobić, dzisiaj nie ma nawet lewicy w tradycyjnym rozumieniu. Jest ona tylko w Sejmie, to znaczy są politycy, którzy przyznają się do serca po lewej stronie, bo wiadomo, że pozostałym serce bije po środku, albo po prawej stronie. Leszkowi Millerowi  serce bije po lewej stronie od zawsze, to znaczy od kiedy zaczął pracować na linii produkcji lewizny w KC PZPR. Ostatnio bije serce po lewej stronie Januszowi Palikotowi, bo przeszedł jakąś transplantację.

Kaźmierczak nazwał, bo mu i tysiącom polskim pracodawców wpieprzają się tacy "intelektualiści lewizny". Pracowników zawsze on znajdzie, lecz gdy prawo nie da możliwości zatrudnienia na warunkach, jakie dyktuje rynek zbytu, zamknie jedną, dwie linie produkcyjne, albo spieprzy z kraju. Albo zajmie się obrotem  pieniądza lub jego inwestowaniem. Jeszcze nie słyszałem, aby maklerzy walczyli o pensję minimalną, ale Duda i ci z lewizną umysłu, a z sercem bijącym po lewej stronie, mogą popisać się kreatywnością i w tej mierze. Do przodu, lewizno intelektualna!

Albo przeczytacie Marksa do końca (tradycja), albo doczytajcie Slavoja Żiżka i Zygmunta Baumana, albo przeprowadźcie transplantacje umysłu, serca nie potrzebujecie, bo bije na lewiźnie.

Czytam kołowaciznę (termin ze St. Przybyszewskiego, którego tak lubił lewicowy - ale nie z lewizny - Stanisław Brzozowski) i nie dziwię się polskiemu Moherowemu Socjalizmowi, który ma się coraz lepiej. Te same hasła głoszą Jarosław Kaczyński i lewizna socjalistyczna: Miller i Palikot. Jeszcze wartości pozaprodukcyjne ich różnią. Zrobią jakiś moherowy okrągły stół i Magdalenkę, dojdą do moherowego kompromisu - i nie będzie im pluł Kaźmierczak w dupę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz