poniedziałek, 11 marca 2013
Oczekiwania wierzących i niewierzących wobec nowego papieża
Przed konklawe oczekiwania w stosunku do niewybranego jeszcze papieża są różne. Inne mają wierzący, a inne niewierzący. Wśród wierzących największe nadzieje są pokładane w Bogu, że wybór omylnych kardynałów będzie prawidłowy. Czy Duch Święty oświeci gremium hierarchów i jakim światłem? Tradycjonaliści oczekują wyboru swojego, czyli białego Europejczyka. Reformatorzy, aby przyszły ojciec święty przewietrzył Kościół z trującego powietrza moralnego, które w nim panuje.
Ateiści podobnie się dzielą, jak wierzący, ale też mają oczekiwania. Ateiści tolerancyjni oczekują, iż Kościół uruchomi skuteczne narzędzia prawne, aby wyplenić z życia społecznego przestępstwa seksualne duchownych, a ateiści walczący chcieliby zetrzeć na proch kler. Gdyby się im to udało, nie mieliby przeciwnika. Dobrze jednak wiedzą, że kler był, jest i będzie, ale zaklinanie rzeczywistości to wszak rytuał.
Jednym z najważniejszych wyzwań nowego papieża będzie zmierzenie się z odnową moralną kleru, niezależnie od tego, czy papieżem będzie tradycjonalista, czy reformator. Kościół mimo umów międzynarodowych z państwami (konkordatów) jest rozliczany nie tylko przez prawo państw, w których działa, ale przez społeczności, które wcale nie muszą się kwalifikować do wyznania katolickiego.
Żądanie odnowy moralnej Kościoła (kleru) zdaje się być powszechne, choć to duchowni winni szerzyć i dawać przykład moralnego prowadzenia. Dysfunkcja Kościoła w teorii i praktyce aż zgrzyta. Zaś pierwsze dni pontyfikatu nowego papieża będą rzutować na cały okres jego posługi, na początku można najwięcej uzyskać. Na to liczy m.in. amerykańskie stowarzyszenie skupiające ofiary molestowania seksualnego przez księży, którzy przybyli do Rzymu, aby domagać się zmian w Kościele. Wybór nowego papieża to najlepsza okazja, aby wymusić reformy. Amerykańskie stowarzyszenie (SNAP) domaga się, aby w ciągu pierwszych stu dni pontyfikatu podjął reformę polegającą, aby niemożliwe było ukrywanie przypadków molestowania dzieci przez księży.
Kościół, aby przetrwać, musi być inny, niż dotychczas jakim go znamy, a nowy naczelny pasterz reformatorem pełną gębą. Jeżeli będzie to taki tradycjonalista, jak Jan Paweł II i Benedykt XVI, zjazd w dół będzie coraz szybszy, bo dzisiejsze czasy wszystkie procesy przyspieszają. Wstrzymać erodowanie Kościoła może tylko reformator. Czy wśród kardynałów taki ktoś jest? Czy konserwa zgromadzona na konklawe wyłoni najbardziej otwartego?
Nie można tego zwalać na ducha świętego, bo on konserwatystów nie oświeca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz