piątek, 15 marca 2013

Wicepremier pisze do demagoga




Jacek Rostowski poczęstował prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego listem, który opublikowany został na portalu naTemat.

Wicepremier dla byłego premiera znalazł zajęcie na weekend, bo list jest obszerny i przede wszystkim analityczny. Nie można sobie po nim przelecieć wzrokiem i powiedzieć: przeczytałem.

Rostkowski przywołuje ogrom liczb i ekonomicznych formułek, a przy tym zamieszcza całą masę grafik i kolorowych wykresów. Prezes nie powinien się nudzić, a nawet nie powinien być obojętny emocjonalnie, bo  aktualny wicepremier już w nagłówku porusza patyczkiem w emocjach: "Nikt nam nie powie, że czarne jest czarne, a białe jest białe".

Prezes nie powinien usiedzieć spokojnie, choć znając jego stoickość rodem ze "zbrodni niesłychanej", najpierw będziemy mieli szarże rzecznika Adama Hofmana, a potem husarię pod dowództwem Joachima Brudzińskiego.

Nie może być inaczej, bo "hetman" PiS wszak nie zniesie takie oto frazy: "W Pana wystąpieniu znalazło się wiele kłamstw, rażących nieścisłości, przekłamań i fałszywych tez".

Prezes, który "dąży do prawdy" otrzymawszy taki cios, może nie zdzierżyć i w końcu, jak na człowieka honoru przystało, wyzwie ministra na ubitą ziemię, czyli do debaty, a nie do zasłaniania się tabletem.

Rostowski zresztą Kaczyńskiego nie punktuje do końca, bo daje mu oto taką nadzieję: "uwzględni je (analizy - przyp. O qu) Pan w swoim wystąpieniu przy następnym wotum nieufności".

Analiza Rostowskiego jest fachowym zestawieniem liczb, przetykana tu i ówdzie wycieczkami emocjonalnymi, w których prezesowi zarzucana jest demagogia.

Demagog Kaczyński, który nie jest ekonomistą, winien przesłać list do eksperta kandydata na parapremiera Piotra Glińskiego takiego choćby Krzysztofa Rybińskiego, który wpadł na genialny pomysł zwiększenia populacji Polaków poprzez utrzymywanie przez państwo każdego nowo poczętego Polaka od narodzin do 18 roku życia.

List wicepremiera do demagoga w normalnym demokratycznym kraju spotkałby się należytą debatę wzmiankowanych, a przynajmniej ich ekspertów, ale to Polska właśnie i w przestrzeni publicznej oczekiwanie na sensowną debatę jest złudą. Przyjęty jest jazgot medialny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz