poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Kowal swego partyjnego losu


Paweł Kowal swego czasu mógł się zaliczać do polityków, którzy na prawej stronie (konkretnie w PiS) będą w stanie wprowadzić debatę z użyciem rozumu, a nie średniej jakości emocje.

Tak mogło się wydawać, nawet wówczas, gdy znalazł się w relegowanej grupie i utworzono podmiot polityczny z anemią - Polska Jest Najważniejsza.

Okazało się, że politycznie Kowal jest anemiczny, intelektualnie niezbyt sprawny, przede wszystkim histeryczny. Takie było jego zachowanie choćby na kijowskim Majdanie. Histerycznie.

Tym samym Kowal wskazał na siebie, jako polityka zbędnego, który trzyma sie tej profesji, bo nic innego nie potrafi. No i ten styl - fatalny, by nie napisać badziewny.

O czym świadczy jego rozmowa w TOK FM z Dominiką Wielowieyską, gdy przyszło mu bronić klejnotu PiS - SKOK-ów i jego szemranego twórcy Grzegorza Biereckiego - senatora.

Fatalny styl Kowala - opisuje go jako przedstawiciela klasy zbednej, próżniczej, która zabrudza marginesy (mankiety) medialne.

Kowal obruszył się na Wielowieyską, gdy ta językiem żurnalistycznym nazwała delikatnie, iż Bierecki jest autorem jednej z największych afer finansowych III RP.

Ależ, panie Kowal, chciałoby się uczynić radio aktywne w obie strony - czarno na białym Bianka Mikołajewska udowadnia, że ta afera zasługuje na miano największego przekrętu III RP.

Kowal jednak to człowiek ze struktur partii, w których rozum został relegowany. Można śmiało na podstawie te zbędnej postaci politycznej innych określić: tyle rozumu, co u Kowala losu partyjnego. Niewiele, a może nic.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz