wtorek, 12 lutego 2013
Kardynał Terlikowski (a może papież) rzecze
Arcybiskup Vincenzo Paglia, szef Papieskiej Rady Rodziny, powiedział dla "Corriere della Sera", że przychyla się za prawami dla związków partnerskich (dla homoseksualistów - z niejakim dystansem): "Wobec coraz większej liczby związków nierodzinnych taka interwencja (prawna) jest konieczna".
Tego nie mógł samopas puścić szef Frondy, w katolickim świecie internetu format kardynała, a nawet wobec bezhołowia na tronie Piotrowym: papież Tomasz I Terlikowski:
"Nawet, gdyby arcybiskup Paglia (co prawdą nie jest) powiedział coś, co niezgodne jest z nauczaniem Kościoła, i z Ewangelią, to byłaby to tylko jego osobista, dodajmy nierozsądna, opinia, a nie nauczaniem Kościoła. To ostatnie płynie bowiem z Magisterium Kościoła, z nieomylnego nauczania papieskiego, a nie z wywiadów, błędnie zinterpretowanych przez liberalne media, udzielanych przez arcybiskupów. Szkoda tylko, że nieostre wypowiedzi (a ta była nieostra), a być może chęć przypodobania się liberalnym mediom, stają się podstawą do zwodzenia ludzi".
Zrozumieliście ten język Terlikowskiego?
Poprawiam się: kardynała Terlikowskiego. Jeszcze raz poprawiam się: papieża Tomasza I Terlikowskiego.
Pokrótce da się to wytłumaczyć następująco: "Drodzy polscy katolicy, zwodzi was facet z Watykanu, ja wam prawdę powiem, ja papież Terlikowski, media liberalne tak kręcą wiadomościami, aby racja była po ich stronie. Najważniejsze jest małżeństwo, a nie żadni homoseksualiści, bo co to za związek dwóch pedałów? Rower. Czy ktoś zechce udzielać sakramentu pojazdowi? Zacznie się od roweru, a potem będzie motocykl, a na końcu samochód".
Kpię. Ale papież Terlikowski nie kpi.
Katarzyna Wiśniewska wyjaśnia jeszcze inaczej:
Wprawdzie zgodnie z watykańską tradycją abp Paglia przestraszył się nieco własnych słów i wyjaśniał potem, że najważniejsze jest małżeństwo, a nauka Kościoła się nie zmienia. Nie wycofał się jednak z postulatu praw dla związków partnerskich, np. przez umożliwienie dziedziczenia. Dlatego nie będzie przesadą twierdzić, że to w Kościele wydarzenie. Nawet w Watykanie (bo w polskim Kościele jeszcze nie) widać pewną ewolucję: coraz więcej ludzi żyje w związkach partnerskich, wśród nich są też katolicy. Duchowni nie mogą udawać, że ich nie widzą, ani wyganiać z Kościoła. Segregowanie katolików na dobrych i złych zostawmy Frondzie.
A taki widok poniżej będzie roztaczał się z okien papieża Tomasza I Terlikowskiego:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz