sobota, 9 lutego 2013

Ziemkiewicz - publicysta na dwa akapity



Rafał Ziemkiewicz kolejny raz wyautował się z salonu. Wcześniej w PRL nie dostawało mu talentu i klasyfikował się w rejonach stanów niskich literatury s-f. Mógł dzielić nadzieję, że proroctwa tej literatury się spełnią, ale zapomniał, że fajnie byłoby być w opozycji, która w 1989 roku przejęła rząd dusz.

Nic to, teren starał się nadrobić w liberalizmie UPR Janusza Korwin-Mikke, który uprawiał ten gatunek polityczny felietonowo, miał tak i ma, że myśli liberalnych starczało mu na dwa akapity, w trzecim się wysypywał i wychodził mu czasami nawet faszyzm.

Ziemkiewicz zdefiniował się wówczas, jako uczestnik antysalonu, bo na salony nie chciano wpuścić takich talentów dwóch akapitów. Robił bokami po niszowych pisemkach antysalonowych. Aż zdarzyła się afera Rywina i wypłynął na michnikowszczyźnie. Ten, który był dla niego guru tych salonów, do których chciał się dostać stanął w centrum afery, a do tego wcześniej opublikował wywiad o racji stanu i człowieku honoru, Czesławie Kiszczaku, Ziemkiewiczowi koło nosa powiało jego rację. Nareszcie antysalon może być salonem.

Niestety wzburzyło to tylko jego marny zarost pod nosem. Czasy jednak przyszły całkiem dobre, bo zdarzyła się IV RP, lider partyjny, który też świetnie potrafi się autować. Tu i ówdzie przejęte zostały media, w tym "Rzeczpospolita", gazeta z mainstreamu. Ziemkiewicz, który cierpi na logoreę publicystyczną, okazał się przez ową przywarę świetnie przystosowany.

Ale i w tym wypadku po pewnym czasie talentu starczyło na dwa akapity. Po artykule trotylowym Cezarego Gmyza nie wytrzymał, ogłosił na blogu "Nigdy więcej z Hajdarowiczem", bo to jakiś "Michnik". Poczekał, aż inni skonstruują kolejne niszowe pisemko, ale w domu krzyczą: papu. Jakieś tam pożyczki ciążą na diecie, więc chyłkiem wrócił do tego, "z którym miał nie wchodzić w alianse".

Kolejne raz rozumu starczyło na dwa akapity. Internauci zarzucają mu, że zachował się co najmniej niehonorowo (honor też na dwa akapity). Więc Ziemkiewicz zobaczył kolejną michnikowszczyznę, tym razem agenturalną:

"Nowa siła, którą sobie salon i władza ostatnio zbudowały, w dużym stopniu swoiście agenturalna. Na ten przekaz wielu czytelników jeszcze się nie uodporniło, jeszcze sobie nie wyrobiło odruchu podejrzliwości". 

Ziemkiewicz - publicysta na dwa akapity. Reszta to logorea i wodolejstwo. A komornik puka do jego drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz