poniedziałek, 18 lutego 2013
Nałęcz jako Nałęczowianka
Myślę, że Tomasz Nałęcz, gdy występował w mediach i ganił polityków, iż pobierają "niesłuszne" premie, prezentował się, jako podręcznik etyki. I był wówczas rozdziałem pisanym wersalikami, a przynajmniej kursywą: Jak polityk powinien zachować się krystalicznie czysty moralnie? Nałęcz był kimś w rodzaju zdrowej wody moralnej: Nałęczowianki.
Kurde! Trzeba go za to pochwalić. A tytułem praw autorskich, copyright by Tomasz Nałęcz, wziął premię od prezydenta, przepraszam: honorarium, w wysokości 30 tys. zł.
Spytajcie copywriterów, ile biorą za takie hasło? Honorarium Nałęcza to stawka głodowa. A ile on musiał się napracować w mediach, nachodzić od redakcji do redakcji, tokować, aby zareklamować krystalicznie czystą wodę moralną: Nałęczowiankę.
Roboczogodzina wyjdzie mu w stanach bardzo niskich. Odpimpajcie się od Nałęcza, jako podręcznik etyki pracuje za darmo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz