sobota, 3 listopada 2012
Gmyzeta gmyza się
Spojrzałem sobie na strony "Gmyzety", a tam czytam oświadczenie, które podyktował właściciel tego organu, iż "przestrzegając najwyższych standardów etyki dziennikarskiej (ple-ple-ple), osoby odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje".
Krótko pisząc, Grzegorz Hajdarowicz gmyznie z "Gmyzety" Tomasza Wróblewskiego (naczelnego) i tego, który narobił tyle gmyzu, Cezarego Gmyza.
W "Gmyzecie" dostali gmyza i potraktowali nas trotylem, ten gmyzem podszyty dziennik poprzez swoich dziennikarzy proponował gmyzolenie trotylowo-kaczyńsko-macierewiczowe.
Część narodu dostała gmyza, wystarczy spojrzeć na portale prawicowe, chcieliby, aby Polska była gmyzata. Ale normalny Polak nie jest wszak gmyznięty.
Tyle o nowinkach z "Gmyzety".
W związku z ostatnimi wydarzeniami, poszerzył nam się słownik języka polskiego, oto kilka nowych haseł z niego:
gmyz - ogólny stan patriotyczno-trotylowy;
gmyznięty - dostać trotylowego wzwodu;
gmyza dostać - gmyznięty trotylem;
gmyzem podszyty - ktoś taki musi pod ubraniem nosić trotyl;
gmyzolenie - pisanie o wszystkim, a i tak na końcu chodzi o trotyl;
gmyzata - może być uroda, ale także gazeta, w której trotyl jest wybuchowym newsem;
gmyzać się - zastanawiać, co zrobić z gmyzniętymi.
A to historyczna strona "Gmyzety", która tak twórczo wpłynęła na język polski. Natchnienie nie notowane od improwizacji Adama Mickiewicza:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz