sobota, 8 grudnia 2012

Pilot Macierewicz


Departament Stanu USA odpowiedział na polską petycją złożoną przez internet dotyczącą powołania międzynarodowej komisji w sprawie katastrofy smoleńskiej. Urzędnicy resortu dyplomacji Jankesów sformułowali miękkim językiem dyplomatycznym prosty przekaz: nie. Nie wyrzucamy dolarów w błoto, aby załatwiać fobie tubylczych polityków w sprawie spisków, zamachów i wybuchów. Macie swoich ekspertów, Rosjanie też, którzy przeprowadzili badania i wyjaśnili katastrofę samolotową.

Zajął w tej sprawie głos Antoni Macierewicz, bo on jest pilotem tej petycji. Spiął pośladki Macierewicz, ujął ster w swoje ręce i podszedł w zaparte na pierwszy krąg.

"Biały Dom (...) tym samym pozostawia (powołania międzynarodowej komisji) sprawę otwartą" - powiedział Macierewicz.

Nie czekając na dyspozycje wieży kontrolnej, od razu wziął kurs na drugi krąg, poseł PiS uzasadnił swój zamiar lądowania: "Co ważne Biały Dom prosi o ustosunkowanie się do ich stanowiska. Zespół parlamentarny odpowie na apel Waszyngtonu. W odpowiedzi przede wszystkim wskażemy na nowe okoliczności, w których prokuratura wojskowa przyznała się do odnalezienia śladów po materiałach wybuchowych na wraku tupolewa, co może wskazywać na zamach terrorystyczny"

Dalibóg, w odpowiedzi Departamentu Stanu USA nie ma żadnego apelu Waszyngtonu, ale Macierewicz, jak to polski pilot nie ma w zwyczaju brać ze sobą tłumacza, który nawiązałby kontakt z wieżą kontrolną i przetłumaczył z języka dyplomatycznego na język pisowskim to, co w amerykańskiej nocie jest zawarte.

Katastrofa w polskiej polityce dawno się dokonała, ale Macierewicz dalej leci. Pilot zombie.

2 komentarze:

  1. No to Anek lepszy od Fotygi!!!!
    Oprócz stanowiska naczelnego aviatora, przejmuje też teką spraw zagranicznych!
    Dziwne tylko, że jakoś Fotygi mi nie żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz wierzyć, że wróci. Zrób to mocno, a wróci. Podoba ci się?

      Usuń