wtorek, 8 stycznia 2013

Gliński - problem paranoidalny



Piotr Gliński, kandydat na "premiera rządu technicznego PiS", skarżył się w TOK FM, że media nim się nie interesują (wiadomo: "układ").

W "Wyborczej" odpowiada mu Piotr Stasiński. Gliński nie wie, kiedy zostanie złożone wotum nieufności. Gliński: "Być może na przełomie miesięcy". Jakich miesięcy? Może lipca i sierpnia. Można natrząsać się z Glińskiego, nie wie też kiedy wniosek zostanie w Sejmie złożony Kaczyński. A jak prezes PiS wie, nie musi powiedzieć, bo Gliński to pionek.

Glińskiego wiedza o uzasadnieniu wniosku o wotum nieufności też jest żadna. Podobno uzasadnienie powstaje, on je "widział, ale nie czytał".

Stasiński o ślepocie Glińskiego pisze: "Lata 2005-2007 (IV RP) profesor Gliński musiał przespać w bibliotece. Był to wszak okres rozkwitu zaufania do innych ludzi, kapitału społecznego i niezależnych struktur. Czas, kiedy władza uważała, że jeśli dowodów afery nie ma, to znaczy, że zostały zniszczone".

Na pytanie Tomasza Sekielskiego (TOK FM) o skład rządu technicznego, Gliński nie podał żadnych nazwisk, jedynie określił: "jest to grupa wybitnych specjalistów z bardzo różnych dziedzin".

Wybitni idioci? To musi być jedyna w swoim rodzaju kategoria ludzi i te nazwiska zna Gliński. Dlaczego nie chce się publicznie ich znajomością podzielić?

Gliński to zapomniany klown z politycznego kabaretu PiS. Może go przypomni Kaczyński. A jak będzie się czuł profesor socjologii, wszak wotum nieufności nie przejdzie, gdy będzie odpytywany przez media. Na pewno powie niejedno zdanie, które prezesowi PiS się nie spodoba. Gliński niszczy swój autorytet, a przy tym ośmiesza naukę polską, która niekoniecznie musi kochać Tuska, ale wierzyć Kaczyńskiemu, to jest problem paranoidalny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz