piątek, 11 stycznia 2013

Zdarzenie w Sanoku wg Harry'ego Ziobry


Zbigniew Ziobro jak Brudny Harry nie dopuściłby do takiego finału strzelaniny w Sanoku, gdzie zginął 32-letni napastnik i 17-letnia dziewczyna.

Podejrzany o zabójstwo mężczyzna pewnie by skończył wcześniej, jak faktycznie skończył. Niekoniecznie od własnej kulki, ale dziewczyna, która mu towarzyszyła miałaby szansę przeżycia, gdyby Brudny Harry ze swoim magnum wkroczył do akcji.

Co mnie do takiej konkluzji przywiodło? Wypowiedź Harry'ego Ziobry, który rzucił okiem na telewizyjny przekaz, po czym tradycyjnie zrobił konferencję, na której dokonał recenzji krwawych zdarzeń w Sanoku:

- Mieliśmy wszelkie przesłanki do użycia broni wobec napastnika, ale zabrakło męskiej decyzji i odwagi. Zabrakło zielonego światła być może od pana premiera, który zamiast zająć stanowisko w tej sprawie i dać choćby cichy sygnał policji, woli jeździć na nartach w Dolomitach.


Harry z tymi cichymi sygnałami ma doświadczenie, gdy sprawował pieczę nad służbami, bywszy supermistrem. Zielone światło do męskich decyzji zawsze świeciło, to zresztą teraz mu grozi postawieniem przed Trybunałem Stanu.

Możliwe jednak, że chodzi o Dolomity, o których Harry wspomniał, bo służby musiały mu donieść. Jak jednak Harry sobie wyobraża cichy sygnał do męskiej decyzji? Telefon do głównego policjanta, czy do negocjatora (- Ty, tam nie negocjuj, niech wchodzą w kominiarkach i basta! Szast-prast i po problemie)?

Policję mamy, jaką mamy. Negocjatorów też takich, jak policję, nie zostali przeszkoleni w Hollywood. Za to mamy medialną gwiazdę polityczną, przy którym Clint Eastwood wysiada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz