sobota, 19 stycznia 2013

Lekoman Kaczyński




Dlaczego to Tomasz Nałęcz nie miał prawa do takiej wypowiedzi, jakiej udzielił "Super Expressowi", iż po śmierci matki prezes PiS może stać się jeszcze bardziej radykalny: "Niewykluczone, że będzie jeszcze bardziej pełnym bólu odyńcem szarżującym jeszcze mocniej na różne barykady". Nie dodał, iż mimo proszków uspokajających.

Jarosław Kaczyńskim prawdopodobnie jest lekomanem, o czym dowiedzieliśmy się po śmierci brata, gdy w trakcie kampanii prezydenckiej "łykał", aby nie tokować o Smoleńsku.

Na guzik to się zdało. Po odstawieniu leków ruszył z impetem na wszystko, co się w polityce ruszało. Jak ranny odyniec, dzik.

Nie dała natura umiejętności politycznych, dała destrukcyjne. Po śmierci matki tę destrukcję poczujemy nadto. Tak jest z uzależnionymi, a tym bardziej lekomanami. Gdyby ktoś odważny w PiS mu zaproponował, iż winien udać się na leczenie, a nie brać się za sferę, w której wiecznie przegrywa, byłaby to dla kraju pociecha.

Ale odyniec, a dokładnie lekoman, musi nabruździć, jak to z dzikimi świniami bywa. Odrutować go, albo nawet zadrutować, zakratować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz