Tomasz Lis jest groźny nie tylko jako publicysta, ale także jako kierowca. Chce walczyć w fotoradarami, bo ponoć zakłócają mu kierowanie samochodem. Dokładnie to Lisowi jazdę zakłóca świadomość, że są fotoradary.
Raczej Lisa kwalifikowałem do kategorii dziennikarskiej Sancho Pansy. Myliłem się, Lis to don Kichot, don Lis. Ma ideę i będzie za jej pomocą walczył. A tą ideą nie jest, iż Lis jakoby miał być złym kierowcą i fotoradary stawały w poprzek jego umiejętnościom, ale zapis w budżecie, że fotoradary przysłużą się do większej ilości mandatów za przekraczanie przepisów drogowych i w ten sposób rząd będzie łatał dziurawe finanse publiczne.
O, nie! Sancho Pansa przesiada się z osiołka na Rosynanta, a ten zwie się u don Lisa Audi Q7. Dopóki Sancho Pansa używał rozumu na osiołku, wszystko było w porządku, chłopski rozum był użyteczny, ale Pansa przesiadł się na Audi i boję się o jego rozum, świat mu śmiga i może ulec wypadkowi.
Przestrzegam! Nie uczęszczajcie pewnymi drogami, nawet gdy fotoradarów (wiatraków), jak na trasie Nowy Tomyśl - Zielona Góra, jest 80, albo Łódź - Toruń jest 50, tymi wiatracznymi drogami jeździ wkurzony publicysta Lis. Możecie nie dojechać do żadnej La Manchy (Zielona Góra), ani do Dulcynei z Toboso (Torunia), bo don Lis zrobi was miazgę. Taki to zdolny publicysta na swoim Rosynancie Audi Q7.
Przypisy:
Wezwanie Tomasza Lisa
Głos z Twittera:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz