niedziela, 28 października 2012

Przestroga przed PiS




W świątecznej "Wyborczej" ukazał się tekst Mirosława Czecha przestrzegający przed PiS, które poprzez konsekwentną strategię może sięgnąć po władzę.

Nie jest to tekst histeryczny, trzeba się z taką możliwością liczyć, jeżeli Donald Tusk i Platforma nie skonstruują własnej spójnej strategii, komunikacji ze społeczeństwem. Mogą nie wystarczyć ludzie, którzy w tej chwili są twarzami PO.

Jak do tej pory nie widać w Platformie przegrupowania sił, a czymś podobnym mogłaby być rekonstrukcja rządu i inne usytuowanie ministrów w przestrzeni medialnej. Nie mogą zamykać się w ciszy gabinetów.

Za błąd uważam publiczne zobligowanie Tuska, iż zastosowane zostanie polskie weto, jeżeli z kasy unijnej nie dostaniemy 300 mld zł na lata 2014-20. Podatnicy krajów netto już nie chcą łożyć pieniędzy na innych, szczególnie wybija się w tym Wielka Brytania. David Cameron oświadczył, iż chce otrzymywać tyle, ile Brytyjczycy wkładają.

Czech uważa, iż PO straciła rolę hegemona na scenie politycznej, rozproszkowana lewica nie jest w stanie wesprzeć zapory przed PiS. Czy jest tak źle?

Oto kilka wyimków z tekstu publicysty "Wyborczej".




Dziś ci, którzy patrząc na rosnące słupki poparcia dla PiS, uspokajają się, że ''ta fascynacja ludziom przejdzie'', nie mają racji. PiS nie tylko sprzyjają okoliczności - spowolnienie gospodarcze i wzrost bezrobocia - lecz również spójna strategia.

Zapełnia też luki wśród partyjnych ekspertów, jakie powstały po katastrfoie smoleńskiej i dwóch secesjach. W czasie debat na temat gospodarki, zdrowia i bezrobocia zgromadził spore grono profesorów, również o poglądach dalekich od samej partii. Dzięki temu prostemu zabiegowi PiS pokazał, że przebywanie w jednym pomieszczeniu z jego politykami jest problemem dla coraz mniejszego grona Polaków.


Centrum i lewica ani się spostrzegły, gdy zaczęły mówić głosem prawicy i wzmacniać jej zasadnicze przesłanie: Zachód wszedł w ślepą uliczkę rozwoju, z której wyjść możemy tylko za pomocą powrotu do tradycyjnych wartości.


Fantastyczna koniunktura dla Platformy z wolna przechodzi do lamusa. Potencjał i siła dwóch dominujących od 2005 roku ośrodków właśnie się wyrównały. Premier Tusk ma nie tylko z kim przegrać, ale musi rzucać rezerwy, by utrzymać dotychczasową pozycję swojej partii i całego obozu rządzącego. CZYTAJ TEż pod tym linkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz