poniedziałek, 22 października 2012

Agent Tomek jako pacjent


Gdyby agent Tomek (Kaczmarek) za każdą nieudaną akcję nabijał sobie guza, łeb miałby tak pokiereszowany, iż jakiś rosyjski bloger spokojnie mógłby zamieścić czaszkę agenta, jako pozostałość po krwawej jatce.

Ale agent Tomek ma się dobrze, szczególnie lepiej się czuje, gdy popisze się publiczną brednią, kalumnią i tym podobnym zjawiskiem, z którym zwykle sanitariusze mają do czynienia w zakładzie psychiatrycznym.

Nasz Sejm za sprawą takich posłów, jak agent, sprawia wrażenie zakładu zamkniętego. Oto doniósł pacjent Tomek, że Amber Gold była finansowana przez wywiad (2 mln zł). Skąd się dowiedział? Z Poland Leaks, który to portal został założony przez PiS. Jakiś inny poseł (pacjent) mu to powiedział, oczywiście z PiS. Wiedzę zaczerpnął także z "Faktu", który tę wiadomość opublikował, bo miał ją od agenta Tomka.

Rozumiecie? Jeden pacjent drugiemu pacjentowi powiedział, a trzeci pacjent podsłuchał i opublikował. Wariatkowo. I takimi pacjentami zajmuje się prokuratura. Prokuratorzy sprawę opukali, przyjrzeli się, doszli do wniosku, że pacjenci wyssali ją ze swego brudnego palucha. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia pacjenta Tomka, gdyż brak jakichkolwiek danych o rzekomym przestępstwie.

Organa państwowe muszą zajmować się pacjentami z Wiejskiej, a nie pilnowaniem porządku w kraju. Tak nam z kraju robią Wariatkowo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz